Lider Nowoczesnej, Ryszard Petru powrócił już z zagranicznego wyjazdu i zorganizował konferencję prasową. Polityk na spotkaniu z dziennikarzami w Sejmie poinformował, że wyjazd faktycznie był prywatny.

Petru przyznał, że wyjazd był z jego strony pewną niezręcznością.

"Moja nieobecność była zaplanowana, byłem dyżurze na Wigilii, 31 grudnia byłem chwilę w Sejmie. Było to zaplanowane. Przyznam, że była to pewna niezręczność z mojej strony. Wyjazd był prywatny, był finansowany z prywatnych pieniędzy"- tłumaczył.

Portal wPolityce.pl podaje, że zapytany o towarzystwo partyjnej koleżanki, poseł uciął rozmowę:

"Jestem skłonny odpowiadać na pytania polityczne, nie odpowiadam na pytania niezwiązane z polityką, czyli prywatne".

Jak podaje portal 300polityka.pl, Ryszard Petru podkreślił, że był za granicą, ale nie na Maderze. Odnosząc się natomiast do kwestii politycznych podkreślił, że opozycja nie dąży do działań konfrontacyjnych, to mogłaby być jedynie konieczność, jednak w tej chwili trudno prognozować, jak zakończy się cała sprawa:

"Wolelibyśmy rozwiązania, które nie doprowadzą do konfrontacji i mamy jeszcze kilka dni na to. Padają propozycje kompromisowe i takich rozwiązań będziemy szukać. Nie chciałbym deklarować, jak się to skończy. Jestem umiarkowanym optymistą. W ciągu ostatnich kilku dni byłem w kontakcie w sprawach rozwiązywania kryzysu i jestem umiarkowanie optymistyczny, że da się ten kryzys rozwiązać, ale to wymaga chęci ze wszystkich stron i dużo większej dozy zaufania niż dotychczas"- tłumaczył lider Nowoczesnej.

JJ/Fronda.pl