Ryszard Petru w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wyznał, jaką ma wizję przyszłości i jak ocenia szanse na zawiązanie w przyszłości koalicji wyborczej z Platformą Obywatelską. 

Polityk odniósł się do faktu, że jego ugrupowanie choć niedługo po wyborach odnotowywało stały wzrost poparcia w sondażach, w ostatnim okresie zalicza gorsze wyniki. Jak stwierdził, jest to naturalne, że po wyborach efekt świeżości się wyczerpuje, jednak liczy na to, że poparcie dla Nowoczesnej będzie na stabilnym wysokim poziomie.

"Gdybym kierował się sondażami, Nowoczesna nigdy by nie powstała" - dodał.

Dodał też, że nie można twierdzić, jakoby poparcie dla PiS miało być w najbliższych latach równie wysokie. Jego zdaniem sytuacja może sie dynamicznie zmienić. Podał przy tym przykłady wysokiego poparcia dla SLD w 2001 roku i dla PO po wyborach w roku 2011, które to ugrupowania kilka lat później przegrały wybory.

Mówiąc o przyszłych wyborach, Petru zaznaczył, że najchętniej przystąpiłby do nich jako pojedyncze ugrupowanie:

"Dla Nowoczesnej optymalny scenariusz to taki, w którym idziemy do wyborów samodzielnie, uzyskujemy bardzo dobry wynik i tworzymy rząd sami lub z partnerami. Niekoniecznie musi być to koalicja partii".

Nie wyklucza jednak możliwości zawiązania koalicji z PO, choć jak mówi, nie byłaby to koalicja "z miłości":

"Wariant koalicyjny oznaczałby koalicję, w której byłaby też Platforma. Koalicja z rozsądku, a nie z miłości. Wymagałaby uzgodnienia wspólnego minimum programowego dla rządu".

Lider Nowoczesnej zaznaczał, że nie widzi możliwości, aby to Komitet Obrony Demokracji mógł posłużyć za pewnego rodzaju koalicję wyborczą skupiającą rozmaite środowiska na wzór koalicji AWS z lat dziewięćdziesiątych.

daug/wyborcza.pl