Seewald nawiązał w monachijskim magazynie „Focus” do sprawy rezydencji biskupa Limburga Franza-Petera Tebartza-van Elsta wartej 5 milionów euro. Napisał: "„Lekcja z Limburga... ukazuje odrętwienie Kościoła, utrzymywanego z pieniędzy państwowych, a nie z siły wiary”.

Kościół powinien jego zdaniem był wyraźnie wesprzeć wierzących, gdy wyszła na jaw sprawa Limburga. Hierarchowie powinni dać się zamęczyć dla ochrony wiernych. Tymczasem stał się ewidentnie „zmęczony, zmarniały, niemrawy i nudny”.

Seewald wyrzucił też niemieckiemu episkopatowi „skandaliczne zaniedbanie” – 90% członków Kościoła nie chodzi bowiem już na Mszę. „A gdzie są kampanie, które mają utrzymać praktykujących wiernych w Kościele nie tylko jako płatników podatkowych?” – pyta.

Seewald uważa, że dom biskupi w Limburgu może stać się „pomnikiem Kościoła skupionego na administracji, który oddalił się od swojej misji”. Rezydencja Tebartza-van Elsta byłaby jednak „warta każdego grosza”, gdyby stała się początkiem zmiany i samooczyszczenia niemieckiego Kościoła, którego Benedykt XVI oczekiwał już lata temu.

Seewald uważa, że Kościół musi się zregenerować. Chodzi przy tym o coś więcej niż transparentnośćć. Kościół musi stać się „pocieszycielką” i „lekarzem”, siłą, która porusza nasze myślenie i chroni nas przed kultem własnej osoby.

Pac/pius.info