Klaus M. Beier to dyrektor Instytutu Seksuologii i Meydycyny seksualnej najstarszego berlińskiego szpitala, Charité.

Uczony uznał na łamach jezuickiego czasopisma „Głosy czasu” (Stimmen der Zeit), że skłonności pedofilskie nie są przeszkodą w przyjęciu święceń kapłańskich. Jednak ta – jak pisze Beier – nie dająca się dobrowolnie albo terapeutycznie zmienić preferencja musi iść w parze z całkowitą wstrzemięźliwością. Wstrzemięźliwość jest z kolei dla wierzącego chrześcijanina czymś nie tylko cennym, ale także osiągalnym.

„Socjalne wykluczenie wstrzemięźliwych pedofilów jest czymś niechrześcijańskim” – napisał Beier. W ten właśnie sposób uniemożliwia się skuteczną prewencję nadużyć seksualnych. Kościelne zobowiązanie do celibatu ma dużą siłę przyciągania osób o skłonnościach pedofilskich. Mają oni nadzieję, że poprzez celibat uda im się ukryć ich głęboko nieakceptowaną i tajoną przed innymi seksualność. Wyciągają jednak błędny wniosek, bo biologicznych zasad nie da się „wyłączyć” poprzez silną wiarę i poddanie się religijnym regułom.

Pedofile muszą wobec tego wyraźnie przyznać się do przyjęcia odpowiedzialności. Należy im zapewnić pomoc, która w skrajnych przypadkach uniemożliwi jakiekolwiek nadużycia seksualne.

Społeczeństwo, twierdzi Beier, nie wyklucza przecież cukrzyków ani alkoholików ze względu na ich chroniczne problemy. Tak samo powinno być z pedofilami. Kto się obawia, że nie będzie mógł dłużej kontrolować swoich fantazji, powinien natychmiast natrafić na profesjonalny system pomocy.

Pac/kath.net