Marta Brzezińska: Zgodnie z regulaminem, który wejdzie od marca, pracownicy pokładowi PLL LOT nie będą mogli eksponować symboli religijnych. Pan jest jedną z twarzy kampanii „Nie wstydzę się Jezusa”. Co Pan myśli o tych przepisach?

 

Radosław Pazura: To dla mnie przedziwna regulacja. Właściwie, trudno powiedzieć, co ona może oznaczać. Niezależnie jednak od tego, jak ją interpretować, to jest w pewien sposób ograniczanie naszej wolności. Jeżeli kiedyś, w imię wolności, o którą walczyliśmy, Lech Wałęsa nosił Matkę Boską w klapie garnituru, to dlaczego dziś miałoby to być zabronione? Kilkanaście lat temu walczyliśmy o wolność, a dziś sami ją sobie ograniczmy. Aktualizacja regulaminów PLL LOT to krok, który o czymś nam mówi, pewien znak czasu. Nie wiem, czy to już kwalifikuje się, by nazwać to dyskryminacją, nie mniej, jest pewnym umniejszaniem znaczenia wartości chrześcijan. 

 

O podobnych działaniach już dawno mówi się na Zachodzie. Pracownicy zachodnich linii lotniczych, zresztą, nie tylko linii lotniczych, czasem także sklepów, nie mogą eksponować symboli religijnych w widocznym miejscu. Zmierzamy w tym kierunku?

 

Taka tendencja niewątpliwe jest. Patrząc na to, co dzieje się w sferze polityczno-obyczajowej, nie sposób tego nie zauważyć. Ale po co daleko szukać? Wystarczy wspomnieć decyzję Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która nie przyznała TV Trwam koncesji na miejsce na multipleksie cyfrowym. Inne tego typu działania mogą świadczyć o tym, że jest to po prostu dyskryminowanie katolików, umniejszanie ich wartości, a przede wszystkim stawianie na czele tego, co jest zapisane w preambule Konstytucji Europejskiej, czyli nieodwoływania się do wartości chrześcijańskich. Ku temu zmierza Europa, i Polska się temu poddaje. Totalne odwrócenie tego wszystkiego, o co Polacy walczyli jeszcze niecałe dwadzieścia lat temu.

 

Pojawiają się już głosy, że jeżeli LOT faktycznie zabroni swoim pracownikom noszenia symboli religijnych, to trzeba będzie zacząć korzystać z innego przewoźnika. Pańskim zdaniem, takie bojkoty konsumenckie mają sens? Podpisałby się Pan pod akcją „Nie latam LOTem”?

 

Tego typu akcje mogą oczywiście odnieść jakiś sukces, ale przecież bojkotowano już na przykład igrzyska w Chinach i co to dało? Wciąż jest tak samo. Oczywiście, nie chcę powiedzieć, że takie akcje nie mają sensu. Trzeba manifestować przywiązanie do swoich wartości, gotowość ich bronienia i uświadamiać ludziom, że coś jest nie tak. Myślę, że wszystko sprowadza się do tego, jak my pojmujemy wolność. Czy to jest ta wolność, o której mówił ks. Jerzy Popiełuszko, a za nim, zdawało się, że idzie cała Polska? Czy to jest ta sama wolność? Czy może my ją źle dziś pojmujemy? Jeżeli z tamtej wolności ludzie robią coś takiego, o czym teraz mówimy, to czym jest ta wolność? Na czym polega? Ks. Jerzy Popiełuszko mówił o innej wolności. Takiej, w ramach której można bez lęku mówić o tym, że jest się katolikiem. A dziś? Czy dziś wolność sprowadza się jedynie do wolności słowa? Wolności wypowiedzi? Tutaj chyba tkwi sedno sprawy – jeśli nie zdefiniuje się, czym jest prawdziwa wolność, to takich sytuacji, jak tak z PLL LOT będzie więcej.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska