W tym roku kończy się kontrakt z Gazpromem na dostawy gazu do Polski. Dzięki finalizacji prac nad gazociągiem Baltic Pipe Polska nie musi podpisywać nowego. Sytuacja mogła wyglądać jednak zupełnie inaczej, gdyby przed laty Komisja Europejska nie interweniowała wobec działań rządu PO-PSL, o czym przypomina Jakub Wiech.
- „Mili Państwo, wobec toczących się dyskusji o odchodzeniu od rosyjskich surowców chciałbym tylko przypomnieć, że gdyby nie interwencja Komisji Europejskiej w negocjacje gazowe z lat 2009-2010 prowadzone przez Waldemara Pawlaka, to nasz obecny kontrakt gazowy kończyłby się w roku 2037, a nie za 9 miesięcy. I to byłby, mili Państwo, absolutny dramat”
- czytamy na profilu „Jakub Wiech pisze – mikroblog”.
„To byłby dramat, bo uzbrojenie kontraktu w formułę take-or-pay sprawiłoby, że bylibyśmy finansowo uwiązani do Rosji bez względu na to, czy bralibyśmy od niej gaz czy nie. Dywersyfikacja byłaby niepomiernie trudniejsza ekonomicznie, miałaby mniejszy wpływ na konkurencyjność rynku”
- dodaje autor.
Facebook: Jakub Wiech pisze - mikroblog