Szef gabinetu politycznego Ministra Spraw Zagranicznych mówił o oczekiwaniach przed rozpoczynającym się jutro szczytem NATO w Warszawie. 

– Oczekujemy, że nastąpi to, o co prosił przez ostatnie siedem miesięcy minister spraw zagranicznych, żeby kraje flanki wschodniej NATO były odpowiednio uzbrojone i zabezpieczone. By nie było podziału na lepiej chronioną część zachodnią Sojuszu i gorzej chronioną część wschodnią – mówił w „Czterech stronach” Jan Parys, szef gabinetu politycznego ministra spraw zagranicznych. Jak dodał, Polska ma nadzieję, że dzięki decyzjom ogłoszonym podczas szczytu NATO, taki podział definitywnie się skończy.

Jan Parys pytany w TVP Info, czy Rosja może zaatakować Polskę, odpowiedział, że nikt normalny nie spodziewa się, by doszło do globalnego konfliktu. – Jeżeli flanka wschodnia byłaby słabo chroniona, to mogłoby to prowokować niektórych polityków w Rosji do kroków agresywnych, agresji terytorialnej z jaką mieliśmy do czynienia w Gruzji czy na Ukrainie – ocenił szef gabinetu politycznego Witolda Waszczykowskiego.

Parys wyjaśnił też, czego Polska oczekuje po szczycie w Warszawie. – Że nastąpi to, o co prosił przez ostatnie siedem miesięcy minister spraw zagranicznych, żeby kraje flanki wschodniej NATO były odpowiednio uzbrojone i zabezpieczone. By nie było podziału na lepiej chronioną część zachodnią Sojuszu i gorzej chronioną część wschodnią – powiedział i dodał, że ma nadzieję, że dzięki tym decyzjom, które będą ogłoszone, taka sytuacja definitywnie się skończy.

– To będzie wielki sukces prezydenta Dudy i ministra spraw zagranicznych – stwierdził.

Czy ustalenia szczytu NATO mogą zostać zakwestionowane przez nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych? Szef gabinetu politycznego MSZ ocenił, że mamy pięć miesięcy, żeby te postanowienia, które zapadną w piątek i sobotę, uszczegółowić i zacząć wcielać w życie. Tak, by było ciężko wycofać się z nich. Jego zdaniem Stany Zjednoczone chcą być obecne na wschodniej flance nie tylko dlatego, że są „łaskawcą czy miłosiernym sojusznikiem”. – Walczą również o swoją wiarygodność. Gdyby Stany Zjednoczone dopuściły do tego, że ich sojusznik będzie narażony na agresję i zostanie opuszczony, to ich pozycja w świecie bardzo by podupadła – mówił.

emde/tvp.info