Dziś przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji w Warszawie stanął Marcin Bajko, były szef Biura Gospodarki Nieruchomościami warszawskiego ratusza. Jak się okazuje – ten… nic nie pamięta.

To kolejny bliski współpracownik Hanny Gronkiewicz-Waltz, który nabrał wody w usta i zasłania się kiepską pamięcią. Mimo, że zdecydował o reprywatyzacji kamienicy przy Mokotowskiej 63, co do której jego przełożeni zaznaczali, że nie można tego robić, ten nic nie pamięta.

Jak ustaliła komisja – to właśnie dzisiejszy świadek dwa razy stawiał sprawę decyzji zwrotowej dot. Mokotowskiej 63 w trakcie posiedzeń tzw. zespołu koordynującego. Jak stwierdził dziś przed Komisją:

Nie wiem dlaczego podpisałem pismo w tej sprawie. Nie zajmowałem się rozpatrywaniem spraw”.

Dalej dodał:

Nie wiedziałem, że była opinia prawna. Żeby nie „pójść w koszty” zaproponowaliśmy, że trzeba zwracać takie nieruchomości”.

Nie zgadzali się z nim przewodniczący komisji Patryk Jaki oraz Sebastian Kaleta. Przypomnieli mu, że to Bajko zabiegał bardzo mocno o pozytywną decyzję ws. zwrotu nieruchomości mimo faktu, że decyzja taka została zablokowana przez urzędników Lecha Kaczyńskiego w 2004 roku. Tymczasem Bajko walczył o nią w 2010 i 2011 roku.

Nie pamiętam, dlaczego, pomimo negatywnej rekomendacji Zespołu Koordynującego, zlecałem sporządzenie opinii prawnej. Trudno mi powiedzieć”

- dodawał.

Tej samej odpowiedzi udzielił na pytanie o to, kiedy pożyczył milion złotych (sic!) Jakubowi R. Dzisiejsze zeznania na swoim twitterze Kaleta skomentował:

Marcin "nie pamiętam, to moi podwładni" Bajko.

Osobiście walczył wbrew wszystkim znającym sprawę (poza Robertem N i Jakubem R) o reprywatyzację Mokotowskiej 63, za którą zarzuty korupcyjne ma jego kolega Jakub R., a dziś nie pamięta nic w sprawie...”

dam/wpolityce.pl,Fronda.pl