Entuzjastyczne powitanie papieża Franciszka w Brazylii nie powinno dziwić. Człowiek w koszulce z Jezusem, albo Najświętszym Sakramentem to na ulicy Rio de Janeiro częsty widok. Kościoły pełne w niedziele i święta – nic zaskakującego. Nalepki na samochody z cytatami z Biblii - norma. Brazylia jest krajem ludzi wierzących i bardzo silnie manifestujących swoją wiarę. Jednocześnie  państwo od lat rządzone jest przez lewicę.

Dzieci rewolucji

Mijało 10 dni od śmierci prowadzącego strajk głodowy kubańskiego dysydenta Wilmana Villara Mendozy, kiedy wyspiarski kraj odwiedziła prezydent Brazylii Dilma Rousseff. Pytana, czemu nie odnosi się do tej sprawy tłumaczyła, że nie warto, bo i Brazylia ma swoje na sumieniu. Nie przeszkodziło jej to krytykować Stanów Zjednoczonych za utrzymywanie więzienia w bazie Guantanamo. Prezydent Roussef dobrze dogaduje się z Władimirem Putinem. Brazylia i Rosja podpisały porozumienia dotyczące energii nuklearnej i mają podobne zdanie w sprawie Syrii, a razem z innymi krajami BRICS (grupa, w skład której wchodzą jeszcze Indie, Chiny i RPA), zamierzają utworzyć wspólnie instytucję będącą alternatywą dla Światowego Funduszu Walutowego.

Dilma Roussef jest córką bułgarskiego komunisty Petara Rusewa. W młodości należała do komunistycznej bojówki Comando de Libertação Nacional (COLINA). W 1969 r. wzięła udział w napadzie na dom kochanki gubernatora São Paulo, kiedy to skradziono 2,5 mln dolarów. Jeśli prawdziwa jest kartoteka policyjna ujawniona przed kilkoma laty, Roussef ma na koncie także napady na banki. Obecna przywódczyni kraju nie kryje, że szmuglowała i przechowywała broń. Była też więziona i torturowana. Brazylią rządziło wówczas wojsko, dlatego dziś Roussef chwali się przeszłością bojowniczki przeciw dyktaturze. Dzięki poparciu ustępującego prezydenta Luiza Inácio Lula da Silva, w 2010 r. wygrała wybory. Na uroczystości zaprzysiężenia prezydent obecni byli dawni towarzysze broni.

 

Czerwone i tęczowe

Podobnie jak Lula, Dilma Roussef więcej mówi o poprawie losu ubogich niż o prawach gejów, jednak ustanowienie ślubów homoseksualnych było jednym z jej haseł wyborczych. Postulat zrealizowano w maju tego roku, przy czym już od dwóch lat takie związki były rejestrowane w niektórych stanach. W centrum Rio de Janeiro można oglądać flagę inicjatywy „Rio bez homofobii” – akcję wspierają władze stanowe.

Jest dyskusyjną sprawą, na ile te przemiany obyczajowe mają społeczne poparcie. Sprzeciwiają się im nie tylko katolicy, ale i znaczna część ewangelików. Jednocześnie brazylijska klasa średnia jest nie mniej podatna na postępowe hasła niż polscy „młodzi wykształceni”. Dochodzi do tego, że w 2012 r. podczas egzaminu na Papieski Uniwersytet Katolicki w Rio de Janeiro (PUC) studenci analizowali tekst autorki zajmującej się studiami genderowymi i odpowiadali na pytanie, czemu w Brazylii ciągle utrzymuje się tradycyjny podział ról w rodzinie.

Dyskusyjna jest skuteczność programów walki z biedą. W czasach Luli i Roussef państwo zaczęło inwestować w infrastrukturę w ubogich dzielnicach - stawiać tam szkoły i budować boiska. Jednak w fawelach nadal mieszka 11 mln Brazylijczyków, z czego połowa na lepiej rozwiniętym gospodarczo południu kraju. W stanie Rio de Janeiro znajduje się 900 fawel.

W całym kraju problemem jest zatrudnianie dzieci. Miało go rozwiązać wprowadzenie świadczeń socjalnych, jednak na biednym północnym wschodzie nadal 13 proc. dzieci zamiast do szkoły, chodzi do pracy. Minimalna płaca to w Brazylii 540 reali, czyli ok. 900 zł, podczas gdy ceny w Rio lub São Paulo są wyższe niż w Polsce. Trudno się dziwić, że  wyłożenie 13 mld dolarów na organizację mundialu wywołało masowe demonstracje. Prognozy ekonomiczny nie są najlepsze. Wzrost gospodarczy ma w tym roku wyniesie zaledwie 1 proc., rośnie za to inflacja.

Bez Indian i Murzynów

Słowa „negro” i „preto” znaczą: „czarny”. Do niedawna były synonimami, można było ich używać w odniesieniu do przedmiotów i do ludzi. Brazylijskie dzieci do dziś czytają nowelki pozytywistyczne, w których autorzy pochylają się nad losem niewolników czy biednych wyzwoleńców i nazywają ich „preto”. Jeśli jednak ktoś użyje tego słowa publicznie, grozi mu proces. Oprócz „negro” można jeszcze używać określenia tłumaczącego się jako „potomek Afrykańczyków”. Na celowniku politycznej poprawności znalazło się słowo „Indianin”. Teraz publicznie mówi się: „ludność rdzenna”. W przypadku wyrazu „fawela” rewolucja językowa postępuje wolniej. O fawelach ciągle się słyszy, choć lepiej mówić „wspólnota”.

Zmiany nie skończyły się na języku. Na uniwersytetach federalnych wprowadzono system kwotowy, gwarantujący miejsca studentom deklarującym się jako ludność rdzenna lub pochodzenia afrykańskiego, a także absolwentom szkół publicznych i osobom mającym niskie dochody. Zmodyfikowane właśnie prawo będzie wprowadzane przez cztery lata, ale już teraz dzieli ono studentów – biała młodzież manifestowała przeciw powiększaniu kwot.    

Co powie Franciszek

Ordem e progresso, czyli porządek i postęp. te hasła wypisane na fladze narodowej przyświecają brazylijskim władzom. Jednak mimo politycznego skrętu w lewo, naród brazylijski jest bardzo religijny. Wyczulony na sprawy społeczne Franciszek z pewnością dobrze rozumie sytuację największego kraju Ameryki Południowej. Już początek pielgrzymki pokazuje, że ojciec święty będzie dobrze przyjęty, czas pokaże, na ile przyjęte będą jego słowa.

Jakub Jałowiczor