„Modlitwa jest gestem miłości, jest przebywaniem z Bogiem i zanoszeniem Mu życia świata: jest nieodzownym uczynkiem miłosierdzia co do duszy. A jeśli nie powierzamy Panu braci, problemów, to któż to uczyni? Kto będzie się wstawiał, kto zatroszczy się, aby zapukać do serca Boga, aby otworzyć bramę miłosierdzia dla potrzebującej ludzkości?” – pytał Papież zgromadzonych wiernych na Mszy w San Giovanni Rotondo.

W kazaniu nawiązał do słów z Ewagelii św. Mateusza (11, 25-30) i z Księgi Jeremiasza (9, 22-23): modlitwa, małość i mądrość. Podkreślając wagę modlitwy w życiu chrześcijanina, którą ukazuje nam sam Jezus, Franciszek zwrócił uwagę na potrzebę adoracji, uwielbienia. Stwierdził, iż nie znamy Boga, jeżeli nie adorujemy Go i nie mamy czasu na ten osobisty kontak z Nim, twarzą w twarz.

Mówiąc o maluczkich, za których Jezus wysławia Ojca, bo im objawił tajemnice Królestwa, Papież pytał, kim oni są.

„Maluczcy to ci, którzy mają serce pokorne i otwarte, ubogie i potrzebujące, którzy odczuwają potrzebę modlitwy, powierzania siebie i otrzymania wsparcia. Serce tych maluczkich jest jak antena, która łapie sygnał Boga. Bóg szuka bowiem kontaktu ze wszystkimi, ale ten kto czyni siebie wielkim, wywołuje ogromne zakłócenia: gdy ktoś jest zapatrzony w siebie, to nie ma w nim miejsca dla Boga. Dlatego woli On maluczkich, objawia się im, a drogą, aby Go spotkać jest uniżenie siebie, pomniejszenie się, uznanie się za potrzebujących” – powiedział Ojciec Święty.

Odnosząc się do spuścizny ojca Pio Papież wskazał na Dom Ulgi w Cierpieniu, szpital założony z inicjatywy świętego kapucyna, gdzie wszyscy są powołani, aby być zasobami miłości dla innych.

„W chorym obecny jest Jezus, a w troskliwej opiece tych, którzy pochylają się nad ranami bliźniego, jest droga, aby Go spotkać. Ten kto troszczy się o maluczkich, jest po stronie Boga i pokonuje kulturę odrzucenia, która przeciwnie, woli potężnych i uważa ubogich za bezużytecznych. Ten, kto przedkłada maluczkich, głosi proroctwo życia przeciw prorokom śmierci każdego czasu, także współczesnych, którzy odrzucają ludzi, dzieci, starców ponieważ są już niepotrzebni. Spartanie zabijali kalekie dzieci, bo były nieprzydatne. Ale my, drodzy bracia i siostry, robimy to samo, z większym okrucieństwem, bardziej naukowo. Ten, kto uznany zostanie za niepotrzebnego, nikomu nie służy, jest odrzucany. To jest kultura odrzucenia, mali nie są dziś chciani. I dlatego Jezusa pozostawia się na boku” – stwierdził Papież.

Nawiązując do mądrości, o której wierni uczestniczący we Mszy słyszeli w czytaniu z Księgi Jeremiasza (9, 22-23), Franciszek zaznaczył, że nie jest nią ani siła, ani odpowiadanie złem na zło. Jest nią miłość ożywiana przez wiarę, bo ona ma moc rozbrajania sił zła. Ojciec Pio sam uczy nas mądrości, bo walczył ze złem: z pokorą, posłuszeństwem, krzyżem, ofiarując cierpienie za innych. Wszyscy go podziwiają – mówił Papież – ale czy wszyscy czynią tak jak on? Życie chrześcijańskie nie jest bowiem internetowym „polubieniem”, ale „darem”. Ma swoją woń, gdy jest ofiarowane w darze, a staje się mdłe, gdy jest chowane dla siebie.

Aby nauczyć się mądrości – kontynuował Franciszek – trzeba spotkać Boga, który uczy nas jej  drogi. Ona rozpoczyna się w konfesjonale, w sakramencie pojednania, któremu ojciec Pio poświecił wiele godzin swojego życia. „Przyjdź, Pan czeka na ciebie. Odwagi, żaden powód nie jest tak poważny, by cię wykluczył ze Swego miłosierdzia” – zachęcał Papież.

mod/Radio Watykańskie