„Utworzenie Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii stwarza o wiele większe niebezpieczeństwo dla muzułmanów niż dla Zachodu” – pisze Sunny Hundal na łamach „Al Jazeery”. Wyjaśnia, że choć zachodnie rządy mogą martwić się radykałami wracającymi do europejskich ojczyzn z Iraku, „to muzułmanie są tymi ,którzy mają z Państwem Islamskim największe problemy”. Hundal dodaje, że niczego nie zmienia nawet dekapitacja Jamesa Foleya: „liczba zamordowanych przez Państwo Islamskie Irakijczyków jest o wiele, wiele większa”.

Hundal ocenia, że z wielu powodów działalność Państwa Islamskiego może być najgorszym wydarzeniem w historii świata muzułmańskiego od zamachu na World Trade Center. „Po pierwsze jest prawdopodobne, że dojdzie do jeszcze większych zamieszek w krajach, w których muzułmanie nie stanowią większości. Po drugie Państwo Islamskie może rozedrzeć Bliski Wschód i spowodować dalsze niepokoje na wiele lat” – wyjaśnia publicysta.

„Co więcej, i co ważniejsze, Państwo Islamskie wywołało polityczną i teologiczną niestabilność na całym Bliskim Wschodzie, ze względu na postępującą ekspansję, która może wpędzić region w jeszcze większy chaos” – pisze Hundal. Wyjaśnia, że ekstremistyczna grupa podjęła już działania nie tylko w Syrii i Iraku, ale także w Libanie, Jordanii i Kuwejcie. „Jednak najbardziej zaalarmowana jest Arabia Saudyjska, obawiając się, że Państwo Islamskie przyjdzie tam ze swoimi siłami. W niedawnym wywiadzie wysokiej rangi dezerter powiedział, że kolejnym krokiem [Państwa Islamskiego] będzie Arabia Saudyjska, włącznie z Mekką i Medyną” – czytamy na łamach „Al Jazeery”. Rządzący Arabią Saudyjską „są spanikowani, wysyłają pieniądze libańskiej armii, fundują antyterrorystyczne inicjatywy ONZ i skłaniają nawet swoich muftich do potępienia grupy” – dodaje Hundal.

Publicysta pisze, że Państwo Islamskie, choć jest bezpośrednim spadkobiercą Al-Kaidy, stawia sobie inny cel za główne zadanie. Otóż nie jest nim już walka z niewiernymi, a więc z wyznawcami innych religii. Chodzi przede wszystkim o zniszczenie „apostatów”, a więc przedstawicieli islamu heretyckiego w oczach Państwa Islamskiego. Organizacja ta chce zjednoczyć Bliski Wschód pod swoim sztandarem, a dopiero wówczas skierować wzrok na Europę i Stany Zjednoczone. „Kalifat mówi, że jego bojownicy nigdy nie będą naprawdę silni, dopóki apostaci i ‘fałszywi’ muzułmanie nie zostaną wyplenieni – a ich definicja ‘apostaty’ obejmuje wszystkich ,którzy są przeciwko nim” – wyjaśnia publicysta.

Cały tekst dostępny w oryginale TUTAJ

pac/al jazeera