Przerażenie nadwiślańskiej lewicy sytuacją przed wyborami prezydenckimi we Francji może nas polskich patriotów tylko cieszyć. Na łamach lewicowego portalu „Krytyka Polityczna” (wspieranego finansowo przez Sorosa i przez lata dotowanego przez władze z kieszeni polskich podatników) ukazał się artykuł Arturo Troosta „Éric Zemmour i cała reszta. Czy skrajna prawica odbije Pałac Elizejski?”.

Czytelnicy artykułu opublikowanego na lewicowej „Krytyce Politycznej” mają okazję poznać kandydatów centro „prawicy”, czyli gaullistów. O nominację partii Les Républicains (cieszącej się stabilnym poparcie 20% elektoratu) rywalizują: Xavier Bertrand (który reprezentuje „centroprawicę liberalną i umiarkowanie konserwatywną, pozycjonując się ideologicznie dosyć blisko Emmanuela Macrona”), Valérie Pécresse (mająca poglądy bardziej chadeckie i konserwatywno-liberalne, która według lewicowego publicysty jest „w dwóch trzecich Angelą Merkel i w jednej trzeciej Margaret Thatcher”), Michel Barnier (który chciałby dominacji Francji w Unii Europejskiej), Denis Payre (lider „pomniejszej partii socjalliberalnej, stawiającej na wspieranie przedsiębiorczości i oddolnych inicjatyw obywatelskich”), Philippe Juvin (krytyk „polityki pandemicznej administracji Macrona”), Éric Ciotti (który należy do „mocno prawicowego skrzydła partii i bywa nazywany »Le Pen bis« ze względu na swoje poglądy, skrajnie antyimigranckie i skupiające się na kwestiach bezpieczeństwa, tożsamości narodowo-etnicznej i rzekomej »wojny cywilizacji«”).

Ogromnym zagrożeniem dla Republikanów Éric Zemmour – polityk ten jest bardziej strawny „dla konserwatywno-neoliberalnego skrzydła Republikanów niż umiarkowanie socjalna i aspirująca do »ludowości« Le Pen”.

Według lewicowego publicysty „Zemmour wybił się jako publicysta i kontrowersyjny komentator polityczny” od wielu lat zapraszany do najważniejszych francuskich mediów, bo „radykalnymi poglądami przyciągał nowych widzów lub czytelników, a ten jednocześnie budował własną popularność”.

Lewicowe organizacje „wytoczyły Zemmourowi procesy na podstawie rasistowskich, ksenofobicznych, islamofobicznych, a także seksistowskich wypowiedzi, ale wyroki skazujące nie pozbawiły go rezonu – przegrane sprawy komentuje, nazywając siebie nie przestępcą, ale »dysydentem politycznym«, gnębionym przez lewacki establishment. Ten ostatni jest zresztą zaskakująco rozległy, zdaniem publicysty bowiem nawet Marine Le Pen zalicza się do lewicy”.

Ku przerażeniu lewicowego portalu Zemmour tym się różni od przywódczyni Zjednoczenia Narodowego, „że głosi znacznie skrajniejsze poglądy, jednocześnie będąc o wiele bardziej akceptowalnym głosem w dyskursie publicznym”.

Wolnorynkowiec Zemmour zdaniem lewicy „promuje teorie spiskowe na temat »wojny cywilizacji« i »wymiany populacyjnej«, w wyniku których Francja utraci swoją tożsamość”. Wściekłość lewicy wywołuje to, że Zemmour jest przeciwnikiem islamskiej imigracji. W opinii lewicowców Zemmour „ideologicznie jest spadkobiercą Jeana-Marie Le Pena w większym stopniu niż jego córka Marine. Ona nigdy sobie nie pozwalała na powtarzanie najbardziej kontrowersyjnych poglądów ojca, podczas gdy Zemmour takich oporów nie ma: wprost szerzy kłamstwa historyczne, wybielając kolaboracyjny rząd Francji Vichy z antysemityzmu i negując zbrodnie francuskie popełnione w Algierii. W skrajnie nacjonalistycznej retoryce nie ma nic nowego, ale za sprawą publicysty po raz pierwszy jest ona tak obecna w przestrzeni publicznej”.

Lewicowy portal przyznaje, że „Zemmour ma rację, gdy mówi, że niezależnie od wyniku wyborów odniósł już zwycięstwo. Obecnie to on narzuca ton debacie publicznej i w dużej mierze za jego sprawą obraca się ona wokół kwestii imigracyjnych, tożsamościowych i etnicznych. Ten trend jest widoczny już od kilku lat i dotyka także liberalną administrację Emmanuela Macrona. Nie bez powodu od roku skupia się ona na walce z „islamskim separatyzmem” oraz mityczną „islamolewicą””.

Czytelnicy lewicowego portalu Krytyka Polityczna poznają też Nicolasa Dupont-Aignana lidera „pomniejszej socjalno-konserwatywnej partii Debout la France [Powstań, Francjo]”, który „bywa uznawany za gaullistowskiego satelitę Le Pen”. Polityk ten jest zwolennikiem współpracy Republikanów oraz Le Pen i jednoznacznie opowiada się za pełną suwerennością Francji, Europą Ojczyzn, wycofaniem się Francji z NATO, anty amerykanizmem, ograniczeniem imigracji i zachowaniem francuskiej tożsamości kulturowej. Co ciekawe zwolennikami suwerenności Francji są też niektórzy politycy skrajnej lewicy (np. komuniści francuscy).

Krytyka Polityczna przybliżyła też postać Florian Philippot lidera „niewielkiej partii o profilu socjalno-gaullistowskim (»Patrioci«)”, zwolennika suwerenności i protekcjonizmu gospodarczego gotowego współpracować z patriotyczną skrajną lewicą. Florian Philippot to były polityk Frontu Narodowego), który odpowiada „w dużej mierze za »odemonizowanie« nacjonalistycznego ugrupowania, złagodzenie retoryki, wyrzucenie z partii Le Pen seniora i mocniejsze akcentowanie postulatów socjalnych, kosztem tradycyjnych haseł związanych z imigracją i bezpieczeństwem” - co doprowadziło do porażki Frontu w 2017, za co musiał odejść z partii, motywując to tym, że partia porzuca swój postulat wyzwolenia Francji spod okupacji Unii Europejskiej. Dziś pomimo poparcia dla przeciwników covidowego faszyzmu nie zyskuje poparcia.

Kandydatami adresującymi swoją ofertę do patriotycznych wyborców jest „Jean Lassale reprezentuje niewielką centroprawicową partię agrarystyczną, dla której najważniejsze jest wspieranie rolników i samorządności lokalnej” oraz François Asselineau „kandydat prawicy konserwatywnej i suwerenistycznej, z tym że wyjątkowo radykalnej w kwestiach polityki zagranicznej. Asselineau sprzeciwia się anglosaskiej dominacji, widząc w Unii Europejskiej projekt amerykański i oskarżając Front Narodowy o bycie agenturą CIA”.

Jan Bodakowski