Mordercy nienarodzonych dzieci bez mrugnięcia okiem plugawili po śmierci ich ciała. Jak pisze w książce „Abandoned” Monica Migliorino Miller, ciała zabitych dzieci palono na jednym z amerykańskich cmentarzy zwierząt, razem z padłymi psami i kotami.

Do podobnych przypadków dochodziło w Stanach Zjednoczonych nieustannie. Ciała dzieci były regularnie palone przede wszystkim razem z odpadami medycznymi. Przeciwko temu próbowała działać część amerykańskich polityków.

Zaproponowano w Senacie ustawę, która wymaga, by ciała zabitych dzieci były kremowane czy spalane osobno, a nie razem z odpadami medycznymi. Za złamanie tego nakazu grozi kara trzech lat pozbawienia wolności, grzywna do 5 000 dolarów lub obie te kary jednocześnie.

Dla klinik aborcyjnych pozbywanie się ciał dzieci jest problemem w związku z nową ustawą. Muszą znaleźć firmy, którą będą chciały z nimi współpracować przy paleniu zamordowanych dzieci. Część z nich próbowała wyrzucać zabite dzieci do śmietnika; jednak obrońcy życia zabrali ich ciała i urządzali im normalne pogrzeby, a to było propagandowo bardzo negatywne dla klinik. Według amerykańskich obrońców życia kwestia ta jest dobrym polem do walki z aborcją, bo pozwala wywierać presję na firmy, które współpracują z aborcjonistami i w ten sposób utrudniać mordercom ich proceder. 

pac/life news