„Podczas wspólnej konferencji w Sejmie z rzecznikiem Sojuszu, Dariuszem Jońskim, mówili, że Ruch Palikota zamiast ruchem obywatelskim stał się prywatną partią Janusza Palikota. Palikot to nie jest polska lewica - powiedziała jedna z założycielek tego ugrupowania. Mariusz Grzegorczyk z Jeleniej Góry dodał, że Janusz Palikot nie realizuje lewicowych postulatów, które ogłosił w Sali Kongresowej. Jego zdaniem, Ruch Palikota powstał w gabinecie Donalda Tuska i ma "przykryć" problemy rządu. Pytany, co ma na myśli mówiąc o gabinecie premiera, Grzegorek powiedział, że odpowiedź można znaleźć w książce Janusza Palikota”- informuje Polskie Radio.


Nie wiadomo czy jest to trwała tendencja czy pojedynczy przypadek odejścia członków RP. Jednak pewne jest to, że Ruch Palikota przestaje być odbierany jako odnowicielska siła na polskiej scenie politycznej. Widać to było na Krakowskim Przedmieściu, skąd protestujący przeciwko ACTA przepędzili Palikota i jego pretorianów. Również ideowi lewicowcy zaczynają się odwracać o „mesjasza lewicy”. Trudno się temu dziwić. Zaskakujące było to, że cynik Palikot od pisma pokolenia JPII, tak długo jawił się jako odnowiciel lewej strony naszej sceny politycznej. Oczywiście nie można zbyt prędko przesądzać jaka będzie przyszłość Palikota i jego zbieraniny. Coraz więcej znaków pokazuje jednak, że będzie to koncesjonowana przez Polską Zjednoczoną Platformę Obywatelską partia, mająca zapewnić głosy jej lewicy. Na dodatek problemy Tuska każą mu wyciągnąć w końcu swojego jedynego asa, który zwie się Janusz Palikot. Z drugiej strony Leszek Miller również przebiera nogami by wejść do koalicji rządowej i trudno zarzucać mu lewicową ideowość. Zaczynam więc żałować prawdziwych lewicowców, którzy ciągle muszą wybierać mniejsze zło. Jednak prawica musi to robić od 25 lat.


Łukasz Adamski