Palikot pytany, czy w chwili wybuchu wojny uciekłby za granicę mówi:
- Nie. Zostaję i wzywam do czynnego oporu. Ale nie walczę za kraj, nie pozwalam na rozlew krwi – przekonuje, zapewniając, że synów nie „puściłby na wojnę”.

- Lepiej się poddać, niż prowadzić wojnę. Nie można przelać ani jednej kropli polskiej krwi. Nie można pozwolić zburzyć ani jednego miasta. Za wszelką cenę trzeba utrzymać pokój – uważa kandydat na prezydenta.

A co odpowiada na sugestię, że Prezydent RP to Zwierzchnik Sił Zbrojnych?

- Polska musi mieć armię. Ale trzeba dokonać zmian. Co z tego, że sobie kupimy cztery łodzie podwodne i dwanaście samolotów? W porównaniu z Rosją i tak nie mamy szans.Musimy jak Izrael wybrać jeden element przewagi. Na broń jądrową nas nie stać. Zainwestujmy więc w informatykę, cybernetykę, zakłócanie systemów dowodzenia wroga. Do tego konieczna jest obrona przeciwrakietowa z Amerykanami. Bo inaczej będzie powtórka z II wojny światowej i Powstania Warszawskiego. Zniszczona Warszawa i ocean bezsensownie przelanej krwi młodych ludzi – mówi Palikot.

Chcemy prezydenta, który przekonuje, że „lepiej się poddać, niż prowadzić wojnę”?

Sab/Wp.pl