- To, że jest wydawana gazeta, której redaktorem naczelnym jest poseł Ruchu Poparcia, nie znaczy, że ta gazeta jest gazetą Ruchu Palikota - mówił szef ugrupowania w radiu. Palikot dodał, że jego partia „szanuje niezależność gazet”. - Przecież ja nie będę się wtrącał w to, co tam jest wpisane. Moje komentarze są zupełnie inne. Taka jest cena demokracji - stwierdził poseł. Oczywiście Palikot, lekko przerażony atakiem na swoją osobę „Gazety Wyborczej”, odciął się od szturmu pisemka Kotlińskiego na Monikę Olejnik. Określił atak naczelnego „Faktów i Mitów” na rodzinę dziennikarki jako „skandal”. Jednak poseł i tak bronił Kotlińskiego. - W ogóle jest taki paradoks dyskutowania na ten temat. Opluwają nas i chcą nas okleić etykietą Piotrowskiego - mówił Palikot. Zasugerował, że nie wierzy informacjom „Rzeczpospolitej”, która podała, że w gazecie Kotlińskiego swoje teksty publikuje Piotrowski. - Nie ma na to żadnych dowodów - podkreślił polityk i dodał, że zdaje sobie sprawę, iż Kotliński jest niewygodny dla środowisk prawicowych. - Jak długo będę mógł bronić Kotlińskiego, będę go bronił - zaznaczył „mesjasz lewicy” w porannym programie radia Tok FM. Palikot jednak myli się w jednej kwestii. Kotliński jest niewygodny nie tylko dla prawicy. On powinien być niewygodny dla każdego przyzwoitego człowieka.


W tym samym wywiadzie Palikot obwinił Jana Pawła II za to, że w Polsce aborcja nie jest zupełnie legalna. Poseł powiedział, że „konserwatywne przekonania są wynikiem presji wywieranej przez Wojtyłę”.  - Gdyby nie on, mielibyśmy lepsze przepisy aborcyjne - podkreślił Palikot. Innymi słowy, gdyby nie papież, w Polsce zabijałoby się więcej dzieci w ich prenatalnej fazie rozwoju (nie tylko te z wadami genetycznymi i mające ojca gwałciciela). Możliwe, że Palikot ma rację. Jednak nie zapominajmy, że w krajach, gdzie Jan Paweł II nie „wywierał presji”, wyraźnie spada poparcie dla aborcji. W dobie USG naprawdę tylko zacietrzewiona osoba albo barbarzyńca może uważać, że aborcja nie jest morderstwem człowieka.


Widzimy wyraźnie, w którą stronę będzie szła walka z katolicyzmem w Polsce. Nie będzie miała twarzy Zapatero. Palikot stawia na prymitywny antyklerykalizm w wykonaniu Urbana i Kotlińskiego. Miejmy nadzieję, że w Polsce nie żyje zbyt wielu prostych ludzi, którzy kupują taką wersję lewicy. Nie sądziłem jednak, że Palikot spadnie do poziomu obrony ludzi, którzy współpracowali (-ją?) z mordercą ikony walki o wolność Polski. Cynizm ma chyba również swoje granice. Palikot musi pamiętać, że może być zapamiętany jako kolega redakcyjny esbeckiego mordercy. Czy naprawdę tego chce? Nawet „salon” wydaje się tym razem nie akceptować jego postępowania.

 

Łukasz Adamski