Niewiele mniej mandatów zdobył jednak centrolewicowy Blok Syjonistyczny, którym kieruje Izaak Herzog. Według izraelskich komentatorów nie ma żadnej możliwości utworzenia dużej koalicji między ugrupowaniami Netanjahu i Herzoga.

Obaj liderzy taką opcję odrzucają. Tymczasem do tego rozwiązania wzywa prezydent Reuwen Riwlin, przekonując, że tylko „rząd jedności” pozwoli zapobiec kolejnym przedterminowym wyborom. 

Na trzecim miejscu uplasowała się z Wspólna Lista Partii Arabskich, uzyskując 14 mandatów. Wielu Żydów uważa to za bardzo niebezpiecznee zjawisko, mogące zagrozić spójności państwa. Ponadto w Knesecie zasiądzie jeszcze szereg pomniejszych ugrupowań, które uzyskały od 11 do 4 mandatów. 

Benjamin Netanjahu, choć nie odniósł nad przeciwnikami druzgocącego zwycięstwa, i tak ma się z czego cieszyć. Będzie premierem Izraela już po raz czwarty z rzędu. Co więcej przedwyborcze sondaże wskazywały, że zarówno Likud jak i Blok Syjonistyczny otrzymają tyle samo głosów. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, kto rzeczywiście zwycięży. 

Według izraelskich komentatorów Netanjahu będzie bez wątpienia w stanie utworzyć silną, prawicową koalicję. Pozwoli mu to na kontynuowanie dotychczasowej polityki, nie przejmując się postulatami lewicy czy centrolewicy.

pac