Ogromna afera w łódzkiej palestrze. Zarzuty postawiono 27 adwokatom oraz radcom prawnym. Wszystko powiązane jest z Beatą J., biegłą sądową, która wystawiała fałszywe zwolnienia lekarskie, wskutek czego opóźnianie były procesy sądowe.

Kobieta zatrzymana została 13 lipca. Usłyszała już 119 prokuratorskich zarzutów. Wszystkie dotyczą poświadczania nieprawy w zaświadczeniach lekarskich. Sprawą zajmuje się Prokuratura Krajowa we Wrocławiu.

Robert Tomankiewicz z Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu powiedział serwisowi Onet.pl:

„Mogę potwierdzić, że Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej wspólnie z Komendą Wojewódzką Policji w Łodzi prowadzi postępowanie, w toku którego została zatrzymana i tymczasowo aresztowana Beata J.”

„Pacjentami” Beaty J. mieli być prawnicy, którzy otrzymywali od niej zwolnienia bez badania. Kobieta przyznała się do stawianych jej zarzutów, grozi jej do 8 lat więzienia.

Nie tylko ona jednak może trafić do więzienia. Dzięki materiałom dowodowym zarzuty postawiono również 27 adwokatom i radcom prawnym. To zarzuty podżegania do wystawienia fałszywych zaświadczeń lekarskich i samo posługiwanie się nimi w czynnościach procesowych. Wszystkie postawiono między 30 listopada a 2 grudnia tego roku. Poza kilkoma wyjątkami prawnicy nie przyznali się do winy.

Tomankiewicz twierdzi, że dowody przeciwko nim są mocne. Owych 27 prawników ma być też dopiero początkiem. Istnieje prawdopodobieństwo, że w aferę zamieszanych może być aż 70 osób. Są to jednak informacje nieoficjalne.

Beata J. z aresztu została zwolniona we czwartek, jednak zastosowano wobec niej środki zapobiegawcze: poręczenie majątkowe, dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. Na temat sprawy nie chce się jeszcze wypowiadać pełnomocnik siedmiu oskarżonych adwokatów – Bartosz Tiutiunik – musi czekać na publiczne oświadczenie samej prokuratury.

Mecenas Piotr Kaszewiak mówi, że nie można teraz ferować jakichkolwiek ostatecznych wyroków, bo nie zostały jeszcze udostępnione materiały dowodowe. Głównymi zarzutami są te dotyczące sposobu wykonywania swojego zawodu przez biegłą. Kaszewiak dodaje:

„Jej zadaniem, jako lekarza sądowego było weryfikowanie zaświadczeń i zwolnień od lekarzy pierwszego kontaktu lub specjalistów. Ja, jako prawnik nie jestem w stanie stwierdzić, czy ta weryfikacja przebiegała właściwie, nie mam odpowiednich kompetencji. I, być może, nie byli też w stanie tego stwierdzić koledzy, którzy dziś mają z tego powodu kłopoty”

Dodaje też, że Okręgowa Rada Adwokacka liczy na to, że w toku postępowania uda się wyjaśnić, czy były podstawy do wystawiania zwolnień.

dam/lodz.onet.pl,Fronda.pl