Wprowadzone na początku sankcje to kolejny już pakiet gospodarczych środków wymierzonych w Rosję. Pierwsze ograniczenia pojawiły się w 2014 roku. Przez te cztery lata Rosjanie nauczyli się już w pewnym stopniu radzić sobie w takich niesprzyjających warunkach w przemyśle naftowo-gazowym. Ale w przypadku takich projektów, jak eksploatacja złóż pod dnem morskim w Arktyce czy budowa wielkich gazociągów do Europy, Moskwa jest szczególnie wrażliwa na działania Zachodu.

Rosja jest głęboko uzależniona od dochodów ze sprzedaży ropy i gazu: ich udział w budżecie państwa w ostatnich latach kształtowała się w przedziale 34-50 proc. Spadek tych dochodów poważnie uderzy w gospodarkę, np. ograniczając wydatki państwa na sferę budżetową. Wprowadzone przez administrację Trumpa 8 sierpnia sankcje, jak też te przygotowywane w Kongresie, mogą być skuteczne tylko wtedy, gdy dotkną Rosjan w kluczowej dla nich sferze produkcji, przerobu i eksportu węglowodorów. Oba pakiety sankcji mogą zaszkodzić sektorowi energetycznemu Rosji tym bardziej, jeśli w jakimś stopniu przyłączy się do nich Europa. Tymczasem rosyjski minister finansów Anton Siłuanow mówi, że wprowadzenie sankcji będzie „nieprzyjemne, lecz nie śmiertelne” dla gospodarki Rosji. Dlaczego? Bo gospodarka rosyjska w ostatnich latach zaadaptowała się to następstw sankcji. Jak to wygląda w sektorze ropy i gazu?

Uwagę zwraca, że na wieść o nowych sankcjach akcje Łukoilu, Rosnieftu czy Gazpromu nie straciły, a nawet lekko wzrosły. Na pewno wynika to m.in. z tego, że im słabszy rubel (mocno stracił po ogłoszeniu nowej fali sankcji), tym wyższy zysk nafciarzy. Ale jest też inny powód. Od 2014 roku Rosjanie stopniowo zmniejszają zależność od zachodnich technologii, zachodniego finansowania i współpracy z zachodnimi partnerami w sektorze ropy i gazu. Sankcje z 2014 r. spowolniły rozwój szeregu projektów naftowych, ale nie zatrzymały wzrostu wydobycia ropy: w lipcu 2018 roku osiągnęło rekordowy wynik 11,2 mln baryłek dziennie. Rosnieft, która wydobywa 40 proc. ropy rosyjskiej, niedawno przetestowała własną technologię szczelinowania hydraulicznego. Rosjanie już od dłuższego czasu starają się zastępować zachodnie rozwiązania innymi, ale to są pojedyncze przypadki, a przecież chodzi o masową produkcję takiego sprzętu. Znalezienie alternatywy może zająć Rosji 5-7 lat. To dlatego nie tak dawno sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew nazwał zależność sektora naftowego od zachodnich technologii „poważnym problemem”. Nałożenie nowych sankcji zagraża nowym projektom w sferze LNG, przerobu ropy naftowej i petrochemii, gdzie na dużą skalę wykorzystuje się amerykański i europejski sprzęt i technologie. Alternatywy w Rosji czy Chinach nie ma. Przy bardziej złożonych projektach, choćby morskich, stracić może też wydobycie ropy. Najbardziej zagrożone są jednak międzynarodowe projekty, choćby Nord Stream 2. Jeden z europejskich inwestorów, firma Uniper, już oświadczył, że z powodu możliwych sankcji USA istnieje ryzyko, że nie uzyska projektowego finansowania.

Prawdziwym ciosem dla rosyjskiego sektora naftowego byłoby wprowadzenie przez USA takich środków, jak wobec Iranu: czyli zakazu zakupu rosyjskiej ropy. Ale to jest nierealne. Biorąc pod uwagę fakt, że Rosja odpowiada za ponad 11% światowego wydobycia ropy, zablokowanie sprzedaży tego surowca oznaczałoby gwałtowny wzrost cen ropy i paliw na świecie. Zresztą warto zauważyć, że w artykuł 307 (b) ustawy zastosowanej 8 sierpnia przez USA przewiduje, że w imporcie USA nie ma obowiązku rezygnacji z ropy naftowej i produktów z niej. Głównym zagrożeniem dla Rosji nie byłoby nawet wstrzymanie importu jej ropy przez USA, ale odmowa współpracy zagrożonych wtórnymi sankcjami europejskich i azjatyckich odbiorców rosyjskiej ropy (obecnie Rosja eksportuje 5 mln baryłek dziennie). Rosja na razie dobrze sobie radzi w kluczowym sektorze ropy i gazu, mimo zachodnich sankcji. Jednak obecnie eksploatowane złoża będą się z wolna wyczerpywać. A sięgniecie do nowych, choćby na szelfie, wymaga skomplikowanych technologii. Nie każdą da się zastąpić – więc w dłuższej perspektywie Rosję czeka spadek produkcji węglowodorów.

dam/Warsaw Institute