Jauhen Skrebiec działa w Młodym Froncie z Brześcia i współpracuje z radiem „Racyja”. Skończył turystykę na Uniwersytecie Wrocławskim w ramach programu im. Kalinowskiego. Gdy wrócił do kraju zabiegał o posadę w swoim zawodzie. Dyrekcja firmy „Brestoblawtopark” poinformowała go, że zatrudnienie zależy od tego, jak potoczy się jego rozmowa z „pewnymi ludźmi”.

Skarbiec powiedział, że chodziło o funkcjonariuszy KGB (KGB w 1995 roku zostało zastąpione przez FSB; to w zasadzie jedynie zmiana nazwy - red.). Dwóch „smutnych panów” zaproponowało mu podpisanie zobowiązania do współpracy z KGB. Obiecali, że otrzyma za to dobrze płatne stanowisko w rzeczonej firmie oraz służbowe mieszkanie. Skrebiec miał informować KGB o tym, co dzieje się w środowisku młodej opozycji oraz o powstających organizacjach młodzieżowych. KGB interesowały także wiadomości na temat finansowania opozycji oraz o Ukraińcach przyjeżdżających do Brześcia.

„Wstałem z krzesła, wziąłem swoje dokumenty i powiedziałem: „Sorry chłopaki, nie mogę tego zrobić, i wyszedłem. Zapaliłem papierosa na zewnątrz, wróciłem do dyrektora przedsiębiorstwa, skąd już wychodzili ci dwaj. Powiedziałem mu wprost, że odmwiłem współpracy, a teraz ostatnie słowo należy do niego (dyrektora). Ten milcząc uścisnął mu ręke, nie mówiąc ani „tak”, ani „nie”, pożegnaliśmy się” – cytuje Skrebca portal kresy24.pl.

Młodzieniec miał spotkać kagebistów jeszcze na przystanku autobusowym. Proponowali, by jeszcze przemyślał ich ofertę. „Jutro możesz siedzieć w swoim gabinecie i palić papierosa. Spójrz, ty dziś potrzebny jesteś nam, ale jeśli my „przydamy się tobie”, może być już za późno. Masz dopiero 27 lat, powinieneś układać sobie życie” – mieli mówić funkcjonariusze.

bjad/kresy24.pl