„»O Boże, zabijałem ludzi, których Ty stworzyłeś!« – szlochałem. – »Chyba nie powinienem żyć ani chwili dłużej! Otwórz czeluść ziemi, niech mnie pochłonie! Za to, co zrobiłem, zasługuję na śmierć«”.

Okropny ciężar mojego grzechu ściskał mi pierś. I wtedy w moich uszach rozległ się głos: »Przebaczyłem ci nawet to«. Do mojego serca zaczął powracać pokój. Bóg nie trzymał moich grzechów na szali i nie sprawdzał, czy moje dobre uczynki przeważą, jak naucza się w islamie. On całkowicie, zupełnie mi przebaczył. Myśl o tak ogromnym miłosierdziu Boga pochłonęła mnie bez reszty”. Tymi słowami Tajsir Saada opisywał cudowny moment swego dramatycznego życia – spotkanie z żywym Bogiem, Chrystusem, który jako jedyny mógł ponieść jego grzechy.

Wychowany do nienawiści

Tajsir, zwany też Tassem, wychował się w muzułmańskiej rodzinie palestyńskiej. Urodził się w 1951 r. w obozie dla uchodźców w Gazie, gdzie po powstaniu państwa izraelskiego czasowo zamieszkali jego bliscy, posiadający wcześniej ziemię w Jafie. Będąc ledwie dwumiesięcznym niemowlęciem, Tass wraz z bliższą i dalszą rodziną wyruszył w podróż do Arabii Saudyjskiej. Jako uchodźcy palestyńscy, w tym na wskroś muzułmańskim kraju spodziewali się znaleźć miejsce wytchnienia. Ojciec chłopca założył tam warsztat naprawy samochodów i otrzymywał zlecenia nawet od samego króla Sauda.

Saudyjczycy traktowali jednak Palestyńczyków z arogancją. Nierzadko dawali im poznać, że nie są miłymi gośćmi w Arabii. Ponadto próbowali narzucić im swoją wersję islamu – radykalnego wahabizmu. Specjalne oddziały policji religijnej, uciekając się niekiedy nawet do brutalnych metod, dbały o to, aby wszyscy miejscowi muzułmanie spełniali skrupulatnie przepisy islamu. Tass pamięta, jak ci funkcjonariusze pobili jego ojca, tylko za to, że w porze modlitwy nie stawił się w meczecie.

Za te wszystkie cierpienia, w które obfitowało życie na obczyźnie, Tass obwiniał Żydów. W sukurs przychodzili mu tu imamowie, nie szczędzący oskarżeń wobec wyznawców judaizmu oraz „syjonistów” i jawnie wzywający do ich zabijania.W młodym Palestyńczyku narastała nienawiść. Jego pragnieniem było powrócić do Palestyny i walczyć z Izraelczykami.

W latach 60. ub. wieku ojciec Tassa z rozkazu króla Sauda przeniósł się do Kataru, gdzie znalazł zatrudnienie jako mechanik księcia Abdul Rahmana. Odtąd ten mały kraj położony nad Zatoką Perską stał się drugą ojczyzną dla rodziny Tajsira. On sam jednak nie zarzucił swych planów walki z Izraelem i po wojnie sześciodniowej w 1967 r., wbrew zakazowi ojca, wraz z kilkoma kolegami uciekł z domu i dołączył do palestyńskich bojowników. Zaczął się nowy etap jego życia.

Bezwzględny zabójca

Po szkoleniu wojskowym Tass został snajperem. Celem jego życia stało się odtąd zabijanie. Nie miał żadnych skrupułów i nie pamięta, jak wiele istnień ludzkich pozbawił życia. Jego partyzancki pseudonim brzmiał „Dżazzar” – rzeźnik.

Młody, ledwie kilkunastoletni bojownik został zauważony przez Jasera Arafata, który wyznaczył go na swojego kierowcę. Przez pewien czas Tass był blisko związany z tą ikoną palestyńskiego ruchu wyzwoleńczego. Później jednak otrzymał nowe zadanie: szkolenie palestyńskich chłopców. Oprócz nauki technik walki oraz strzelania wpajał w nich nienawiść do Izraelczyków. Jak wyzna potem, bez wątpienia dokonał wówczas straszliwego spustoszenia w duszach tych dzieci, ucząc je zabijania i nakłaniając do samobójczych zamachów.

W 1970 r. Tajsir wyjechał w odwiedziny do rodziców do Kataru, gdzie ojciec zatrzymał jego paszport, uniemożliwiając mu powrót do Jordanii i nakazując kontynuację nauki. Dzięki temu prawdopodobnie ocalił mu życie, gdyż wkrótce potem palestyński ruch oporu został zdziesiątkowany, a Jasera Arafata wydalono z Jordanii.

Nienawiść, którą był zakażony Tass, opanowała go niemal całkowicie. Sfrustrowany brakiem możliwości walki z Żydami, kierował ją teraz do swoich nauczycieli. Nie miał żadnych zahamowań moralnych i z zimną krwią próbował zamordować nawet wykładowcę religii muzułmańskiej. Problemy, które sprawiał, skłoniły jego ojca do wysłania go do Ameryki.

Życie za oceanem spodobało się Tassowi. Dzięki małżeństwu udało mu się zyskać prawo pobytu. Skończył studia i zaczął pracę w branży gastronomicznej, gdzie, zaczynając na zmywaku, doszedł do funkcji administratora ekskluzywnej restauracji. Niemniej ani rodzina, ani sukces zawodowy nie wyleczyły go z nienawiści do Izraela. Nawet tam, w Ameryce, zastanawiał się, czy nie dałoby się truć Żydów w podległych mu restauracjach. Radykalna zmiana nastąpiła w nim dopiero po spotkaniu z jednym z nich...

Musisz pokochać pewnego Żyda”

Podczas pobytu w USA Tass zaprzyjaźnił się z Charliem Sharpe’em. Któregoś dnia podczas rozmowy z nim wyniknęła sprawa religii i lęku przed śmiercią. Charlie stwierdził, że wynika on z braku wiary w Boga i niedostatecznej ufności do Niego. Następnie, wskazując palcem na niebo, stwierdził z uśmiechem, że ma tam „znajomości”. Odtąd Tassem zaczęła targać ciekawość. Za wszelką cenę chciał się dowiedzieć, o jakiego rodzaju „koneksjach” mówił jego przyjaciel. Udało mu się to dopiero po trzech miesiącach. Tass usłyszał wówczas słowa, które nim wstrząsnęły: „Jeśli chcesz doświadczyć takiego samego pokoju, jakiego ja doświadczam, musisz pokochać pewnego Żyda”. Dla niego, byłego bojownika palestyńskiego, było to coś niemożliwego do zrobienia.

Charliemu chodziło oczywiście o Chrystusa. Wziął Ewangelię, otworzył ją na chybił trafił i zaczął czytać. Był to prolog Ewangelii św. Jana: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo” (J 1,1). Usłyszawszy słowo Boże, Tass ujrzał nagle olśniewającą światłość, z której doszedł do niego głos: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie”. Dopiero później dowiedział się, że są to słowa Chrystusa (J 14,6). Następnie przy świetle pojawiły się dwie złożone do modlitwy ręce. Na jednej z nich był wytatuowany mały krzyżyk. Tass przypomniał sobie, że widział już identyczny znak na ręce swojej niani w Arabii Saudyjskiej. Pochodziła ona z Filipin i była osobą, od której doświadczył on wiele dobra. Niewątpliwie musiała się ona też modlić o jego nawrócenie. W trakcie tej wizji Tass zrozumiał, że Bóg jest w Trójcy Jedynym, pełnym miłości dawcą życia. Zaczął prosić Go o przebaczenie zła, którego się dopuścił, zabijając ludzi. Dopiero wówczas poczuł wielki pokój, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczył.

Obecny przy tym Charlie był całkowicie zaskoczony. Rozpoznał jednak działanie łaski Bożej i zaproponował wspólną modlitwę: „Panie Jezu, jestem grzesznikiem i żałuję za swoje grzechy. Proszę Cię, byś mi przebaczył i zmył moje grzechy swoją cenną krwią. Panie, ja nie jestem w stanie sam siebie zbawić. Nie mogę wyzwolić się ze swoich grzechów, ale Ty możesz mnie z nich wyzwolić. Jesteś jedynym Zbawicielem świata i ja chcę, byś był moim Zbawicielem. Proszę, byś mi przebaczył i wszedł do mojego życia. Przemień mnie i daj mi nowe serce. Zawsze będę Cię kochał i szedł za Tobą. Dziękuję, że wysłuchujesz mojej modlitwy i zbawiasz moją duszę. Wiem, że to zrobiłeś, ponieważ to obiecałeś. Od teraz należę do Ciebie, a Ty do mnie. Resztę swego życia poświęcę służeniu Tobie”.

Życie Tassa, od chwili jego zawierzenia się Chrystusowi, uległo całkowitej zmianie.

Chrystus leczy z wszelkiego grzechu

Słyszeliście, że powiedziano: »Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził«. A Ja wam powiadam: »Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych«” (Łk 5,43-45). Spotkanie z Chrystusem, który jest żywą miłością Boga do człowieka, nie mogło pozostać bez wpływu na Tassa. Już następnego dnia o poranku, kiedy zapragnął się pomodlić, z jego ust wyszła spontaniczna modlitwa błogosławiąca Izrael. Początkowo to pragnienie życzenia dobrze Żydom przeraziło go. Jakże on, Palestyńczyk, może zachowywać się w taki sposób?! Czy nie wyrzeka się tym samym swojego narodu i jego wartości? Wątpliwości te rozwiewała jednak regularna i uważna lektura Pisma św., modlitwa i coraz bliższe poznawanie Chrystusa. Jak wyzna później: „Charlie Sharpe mówił mi, że odnajdę wewnętrzny pokój, jeśli pokocham pewnego Żyda. Ten Żyd, Jezus Chrystus, usunął z mojego wnętrza zakorzenioną we mnie nienawiść do innych Żydów. Ci ludzie przestali być moimi wrogami! Zamiast tego byli moim kuzynostwem poprzez Abrahama. Zauważyłem, że im bardziej zbliżamy się do Jezusa, tym bardziej jesteśmy zdolni do pojednania między sobą. Moje serce było oczyszczone z nienawiści”.

Nie tylko stosunek do dawnych wrogów zmienił się w nowym życiu Tassa. Oddanie życia Chrystusowi sprawiło, że polepszyła się jego relacja z żoną Karen. Tass ożenił się z nią jedynie po to, aby uzyskać zieloną kartę, pozwalającą mu na pobyt w USA, i planował ją zostawić. Karen czuła się wykorzystywana i oszukiwana, zwłaszcza po tym, jak dowiedziała się o zdradach i planach swojego męża dotyczących ich małżeństwa. Proces uzdrawiania i uleczania dawnych zranień przebiegał powoli, ale skutecznie. Dzięki wytrwałej modlitwie i czytaniu Pisma św., ale też szczerości i autentyczności wiary Tass uczył się odzyskiwać zaufanie swojej żony, która w końcu przebaczyła mu jego winy względem niej.

Chrystus nadzieją dla Izmaela

Po nawróceniu Tass rozpoznał, że jego powołaniem jest niesienie prawdy o zmartwychwstałym Chrystusie. Odwiedzał meczety i synagogi i opowiadał tam swoją historię. Okazało się, że pomimo wrogości, z którą się przeważnie spotykał, znajdował też wielu podobnych sobie byłych muzułmanów, którzy uwierzyli w Chrystusa. Wielką radość sprawiło mu nawrócenie się jego dzieci. Nastoletni Ben stał się chrześcijaninem na trzy miesiące przedtem, zanim jeszcze jego ojciec doświadczył spotkania z Chrystusem. Ukrywał jednak swoją wiarę, obawiając się gwałtownej reakcji ojca i przykrych następstw. Jednocześnie za radą pewnego duchownego chrześcijańskiego okazywał ojcu większą miłość, modląc się za niego, a resztę pozostawiając Bogu. Z kolei córka Tassa Farah wiarę w Chrystusa przyjęła w rok po swoim tacie.

Przełomowym momentem w życiu Tassa był wyjazd na Bliski Wschód. Powrócił tam jako założyciel organizacji „Nadzieja dla Izmaela”, odwołującej się do tradycji pierworodnego syna Abrahama, który uważany jest za protoplastę Arabów. Jej celem była praca na rzecz pokoju i pojednania pomiędzy zwaśnionymi narodami żydowskim i arabskim zamiast nienawiści, w której wychowywane są pokolenia Palestyńczyków i którą Tass sam niegdyś zasiewał pośród palestyńskiej młodzieży.

Tajsir zamieszkał wraz z żoną w Gazie, gdzie nie porzucił dzieła ewangelizacyjnego. Okazywało się, że w tym według statystyk niemal 100-procentowo muzułmańskim regionie mieszkają też chrześcijanie, którzy podobnie jak Tass nawrócili się pod wpływem nadprzyrodzonego osobistego spotkania z Chrystusem. „Wielu z nich zaczęło wierzyć w Jezusa Chrystusa po niezwykłym objawieniu w czasie snu. Jeden dwudziestodwuletni chłopak wcześniej należał do Hamasu i zgłosił się na ochotnika, by zostać terrorystą samobójcą. Pewnej nocy we śnie ukazał mu się Jezus. Przypomniało mi to o słowach Boga, wypowiedzianych przez proroka Izajasza: »Pozwoliłem się (...) znaleźć tym, którzy mnie nie szukali. Mówiłem: Oto jestem tutaj! Oto jestem! do narodu, który nie wzywał mojego imienia« (Iz 65,1).

Przywódców politycznych, pragnących zdominować ludność, takie wydarzenia wprawiały oczywiście w stan furii. Oni mogli zablokować wszystkie akcje ewangelizacyjne i możliwość odbioru programów chrześcijańskich, mogli ograniczać wjazd i wyjazd kaznodziejów i nawet zniszczyć wszystkie egzemplarze Biblii w Strefie Gazy. Ale co mogli zrobić w sytuacji, kiedy Jezus objawiał się komuś we śnie w jego własnym domu i mówił: »Powstań i pójdź za Mną«? Boże przesłanie o miłości i przebaczeniu przedzierało się przez najmocniejsze ludzkie blokady” – stwierdza Tass Saada.

Takie niezwykłe nawrócenia uzasadnia on w następujący sposób: „duży odsetek muzułmanów dochodzi do wiary w Jezusa dzięki widzeniom, snom lub innym przeżyciom nadprzyrodzonym. Jestem przekonany, że dzieje się tak nie dlatego, że jesteśmy jacyś szczególnie wrażliwi, tylko odwrotnie: dlatego, że jesteśmy uparci. Inni, którzy nawracają się wnet po usłyszeniu Dobrej Nowiny, są chyba najbardziej błogosławieni. Ich nawrócenie może być wydarzeniem rozumowym, gdyż swoim umysłem akceptują oni najważniejsze fakty Ewangelii, a potem przeżywają to emocjonalnie i w sercu”.

 Zabić apostatę

 Jedną z najtrudniejszych dla Tassa spraw były jego relacje ze swoją palestyńską rodziną. Wkrótce po swoim nawróceniu napisał do krewnych długi list wyjaśniający im powody tej decyzji. W odpowiedzi otrzymał równie obszerny list, który można by streścić w słowach: „Zwariowałeś! Jeśli natychmiast nie powrócisz do islamu, zabijemy cię przy pierwszej okazji”. Odcięcie od bliskich sobie ludzi było dla Tassa szczególnie trudne i bolesne. Mimo niebezpieczeństwa postanowił udać się na spotkanie z podeszłym w latach ojcem. Liczył się z możliwością, że zostanie zamordowany, dlatego prosił znajomych chrześcijan o żarliwą modlitwę w swej intencji. Na lotnisku w stolicy Kataru oczekiwali go już bracia. Widząc pistolet za pasem starszego brata, Tass jeszcze wyraźniej uświadomił sobie powagę sytuacji: „Nagle do mnie dotarło, że obecność trzech mężczyzn oznaczała, że teraz, tutaj zostanie dokonane zabójstwo honorowe. Mieli być świadkami, zgodnie z wymaganiami muzułmańskiego prawa szaria. Za chwilę brat wyceluje mi w głowę i zada mi standardowe pytanie: »Czy powrócisz do islamu?«. Kiedy odpowiem odmownie, powtórzy to pytanie. Jeśli znowu odpowiem odmownie, pytanie zostanie powtórzone po raz trzeci. Po usłyszeniu trzeciej odmowy zastrzeli mnie na miejscu, przy wejściu na lotnisko”. Doszło jednak do spotkania Tassa z rodzicami i rozmowy z nimi, po której, o dziwo, ojciec uroczyście zapowiedział, że przeklnie każdego, kto będzie usiłował skrzywdzić jego syna.

Przekonany, że każdy muzułmanin potrzebuje usłyszeć prawdę o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym i zbawicielu świata, Tass odważył się zewangelizować nawet Jasera Arafata, którego jako nastolatek podziwiał i uwielbiał, którego był szoferem i na którego rozkazy zabijał Żydów.

Zaufaj Panu”

Historia Tassa Saady pokazuje, że jedynie Chrystus może uleczyć ludzkość z grzechów i ich tragicznych konsekwencji wprowadzających między ludzi niezgodę i nienawiść. „Zaufaj Panu całym sercem, a nie polegaj na swej umiejętności. W całym twoim postępowaniu staraj się Go rozpoznać, a On wyrówna twoje ścieżki” (Prz 3,5-6) – te słowa szczególnie uderzyły Tassa, kiedy po swoim spotkaniu z Chrystusem czytał Biblię. Stały się one jego życiowym mottem: „To jest kluczem do prawego życia: »zaufaj Panu«. Za każdym razem, kiedy znajduję się w sytuacji krytycznej, jakby słyszę głos Boga: »Zaufaj Mi«. W każdym konflikcie, w jaki zostaniemy wciągnięci, rozwiązanie tkwi nie w naszych umiejętnościach, tylko w poleganiu na Bogu, w zaufaniu Mu. W ten sposób zakrzywione ścieżki stają się proste – w naszych rodzinach, wspólnotach i społeczeństwach na całym świecie”. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że „Jezus, który przyszedł na świat, niosąc pokój i pojednanie, działa dzisiaj tak samo jak dwa tysiące lat temu. On przemawia do otwartych serc przez słowa Pisma św., jeśli tylko komuś się uda zdobyć jego egzemplarz lub znaleźć w internecie. On przychodzi w snach i widzeniach, szczególnie do muzułmanów. On oferuje swój dar przebaczenia ludziom wszystkich krajów i kultur. On z radością przyjmuje każdego człowieka, który zapragnie włączyć się do Jego rodziny. A kiedy On nas przyjmie, otrzymujemy przywilej głoszenia Dobrej Nowiny tym, którzy zastanawiają się, o co chodzi z tym Jezusem”.

Sebastian Bednarowicz

Miłujcie się 2/2013