Julita Wójcik podkreślała, że budując tęczę z 22 tys. kolorowych sztucznych, kwiatów nie kierowała się żadną ideologią. Przywoływała, że ma ona wiele znaczeń: to symbol nie tylko równouprawnienia mniejszości seksualnych, ale też spółdzielców czy biblijny znak przymierza człowieka z Bogiem.

Jednak chyba pani Wójcik zdanie co do symboliki instalacji zmieniła? Pieniądze na jej odbudowę daje prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Urzędnicy zdecydowali, że tęcza na plac Zbawiciela ma wrócić na 1 maja czyli w dziesiątą rocznicę wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wykonawczyni instalacji wolałaby jednak by tęcza na placu Zbawiciela  stanęła 17 maja... w Międzynarodowym Dniu Walki z Homofobią.

 Jak zapowiedziała Julita Wójcik tym razem tęczę odbuduje po raz ostatni i zaapelowała do warszawiaków:

- Tęczę na placu Zbawiciela odbudujmy jako symbol walki z homofobią.

Choć nie wiadomo jak długo 22 tys. kolorowych, sztucznych kwiatów ułożonych w tęczę będzie stać na placu Zbawiciela ratusz zdecydował się przeznaczyć na jej odnowienie ok. 110 tys. zł.

Hojność ratusza zapiera dech w piersiach! Czy Warszawę na to stać? Przy okazji zastanawiające jest to gdzie się podziali strażnicy finansów publiczny tak zaciekle krytykujący ministra kultury za przekazanie środków na budowę Muzeum Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego w Świątyni Opatrzności Bożej?

Ab/wyborcza.pl