Po ponad roku od zaginięcia Ewy Tylman przed poznańskim sądem okręgowym rozpoczął się proces poszlakowy w sprawie zabójstwa 26-letniej kobiety. Na ławie oskarżonych zasiadł jej kolega z pracy - Adam Z. Mężczyzna od grudnia 2015 roku przebywa w areszcie.

Podczas tej rozprawy prokurator odczytała akt oskarżenia. Adam Z. nie przyznał się do winy. Następnie odczytano różne wyjaśnia, które oskarżony składał w postępowaniu przygotowawczym. Adam Z. zgodził się odpowiadać na pytania zadawane przez swoich obrońców, ale odmówił składania kolejnych wyjaśnień podczas tej rozprawy.

Mężczyzna oświadczył, że policjanci zmusili go do przyznania się do zabójstwa. Według niego, mieli go obrażać, zastraszać i stosować wobec niego przemoc fizyczną. "Ci policjanci mówili mi, że ja ciągle kłamię i jak nie potwierdzę ich wersji wydarzeń, to będę miał dożywocie" - brzmiały odczytane wyjaśnienia Adama Z. Oskarżony w pierwszym dniu procesu wycofał się także z wersji, że był to nieszczęśliwy wypadek i 26-latka sama wpadła do Warty.

Prokurator Magdalena Mazur-Prus podkreśla, że zebrane dowody oceni sąd. "To jest przyjęta linia obrony, ta linia obrony będzie brana pod uwagę i to sąd będzie oceniał, na ile tak przyjęta linia obrony, jest linią adekwatną do rzeczywistego przebiegu wydarzeń" - mówiła prokurator.

Pełnomocnicy rodziny Ewy Tylman twierdzą, że Adam Z. jest mało wiarygodny i zasłania się niepamięcią. Ojciec Ewy Tylman przyznał natomiast, że nie wie, czy to Adam Z. zabił jego córkę, ale - jak powiedział - widać, że "kręci". Mężczyźnie grozi od 8-u lat więzienia do dożywocia. W sprawie nie ma bezpośrednich dowodów winy oskarżonego, są tylko poszlaki. By Adam Z. został skazany, muszą się ułożyć w logiczny ciąg.

W pierwszym dniu procesu sąd otworzył eksperyment z udziałem pozorantów, który miał wykazać, że w ciągu 5-ciu minut oskarżony mógł przeciągnąć nieprzytomną kobietę i wrzucić do Warty. "Eksperyment naszym zdaniem dowiódł jednego: nie zostało w żaden sposób wykluczone, że wypadki mogły mieć taki przebieg, jak my uważamy i opisaliśmy w zarzucie" - dodała prokurator Magdalena Mazur-Prus.

Za dwa tygodnie mają zeznawać policjanci, w obecności których oskarżony miał się przyznać do winy. Według prokuratury, w listopadzie 2015-ego roku Adam Z. po kłótni i szamotaninie - wrzucił nieprzytomną Ewę Tylman do Warty w Poznaniu.

Ewa Tylman wracała z Adamem Z. z firmowej imprezy. Oboje byli pijani. W okolicach Warty ślad po kobiecie zaginął. Przez wiele miesięcy szukano jej ciała w rzece, znaleziono je ponad pół roku po zaginięciu 26-latki.

Kolejna rozprawa za dwa tygodnie.

emde/IAR