Trwająca obecnie dyskusja wokół Pałacu Kultury – a raczej kolejna jej odsłona - koncentruje się na historii oraz symbolicznej wymowie Pałacu Kultury, symbolu komunizmu oraz symboli dominacji Rosji Sowieckiej nad naszym krajem.

Leopold Tyrmand, jeden z moich ulubionych autorów polskich XX wieku, tak pisał w swoim ‘Dzienniku 1954’ o Pałacu Kultury i różnych nastrojach panujących w tamtym czasie wśród Polaków: ‘Jedni widzieli w nim ciężką, rosyjską pięść, położoną na mieście, inni łamali ręce nad jego antywarszawską skalą, marksiści jąkali się z zachwytu, lud warszawski ochrzcił go z miejsca 'Pekinem' /…/ Należałem do zażartych przeciwników tego domniemanego straszydła, ale okazało się raz jeszcze, jak słuszna jest zasada: 'nie ma architektury, póki nie stoi ona wybudowana' /…/ Dość z tym, że sowiecki drapacz chmur, wyciągnięty w konstrukcji stalowej, był całkiem-całkiem, nie raził bynajmniej skalą, imponował zaś ogromem bryły. Gdy otrzymał prefabrykowaną okładzinę ścian - jeszcze nie było najgorzej /…/ Kiedy go jednak uzbrojono w pseudorenesansowy hełm wieżowy, naszpikowano iglicą, poczęto doklejać ciastkowe zwieńczenia i attyki na poszczególnych członach korpusu - wtedy pojęliśmy, co oznacza sowiecki socrealizm oraz co z tego wyjdzie za brzydactwo.’ Jak widać, już w latach 50-tych Pałac budził przeróżne opinie i odczucia. Tym bardziej budzie dzisiaj, kiedy nieekonomiczny i niezbyt ekologiczny ‘Pekin’ stał się zapomnianym reliktem PRL-u poszarzałym od brudu straszydłem, w kontraście otoczeniu nowoczesnych wieżowców.

W latach komunizmu i PRL-u Pałac Kultury budził jednoznacznie negatywne uczucia wśród polskich twórców i artystów niezależnych, wystarczy tu przypomnieć tekst piosenki punkowego ‘Dezertera’ pt. ‘Pałac’: ‘Wielki gmach, kamienny pomnik Strzela w niebo swoją szpicą Środek Europy Przygnieciony pięścią komunizmu A ja stoję na dole pałacu Z zadartą do góry głową Podpalam z rozkoszą lont I pragnę wysadzić go sobą’. Jednak obecne polskie wojny polityczne i kulturowe spowodowały, że rzucony przez niektórych polityków z obozu rządzącej centro-prawicy spowodowały wśród polskich lewych liberałów klasyczny i podręcznikowy odruch Pawłowa – ponieważ literalnie wszystko co proponuje PiS jest dla naszych lewo-liberałów z samej zasady złe, wsteczne, głupie, niedobre i okropne, dlatego trzeba bezzwłocznie zaoponować i opisać to jako ‘kuriozalne’, ‘absurdalne’, etc.

Dlatego, żeby spróbować wyjść z tego polityczno-kulturowego klinczu, potrzebne są pozytywne propozycje. Jedną z możliwości może być klasyczne rozwiązanie polityczno-administracyjne, czyli jeden - albo kilku - z kandydatów na stanowisko prezydenta Warszawy mógłby ogłosić w swoim programie chęć rozbiórki Pałacu po objęciu władzy w stolicy. Spowodowałoby to, że w przypadku ew. zwycięstwa osoba ta miałaby demokratyczną legitymację do takiego działania.

Inną możliwością mogłoby być referendum – ogólnowarszawskie, albo ogólnopolskie - że względu że chodzi o stolicę kraju. Takie referendum mogłoby zdecydować o dalszym losie Pałacu Kultury i jego ew. rozbiórce, a także o losie zagospodarowania wolnego terenu – np. przypomnienia unikalnego i wyjątkowego w skali Europy i Świata projektu z 1999 roku autorstwa Barłomieja Biełyszewa i Andrzeja Skopińskiego "Korona Warszawska".

Ale są także inne możliwości. Jednym z nich mogłaby być realizacja jednej z kolejnych wersji ćwiczeń 'Zapad' przez zawsze i niezmiennie pokojową Rosję, która w ramach niezbędnej obrony koniecznej zmuszona by została przez agresywnie rusofobicznej Polski do adekwatnej reakcji i symetrycznej odpowiedzi.

Innym sposobem skutecznego 'rozwiązania kwestii Pałacu' mogłoby być publiczne ogłoszenie przez Jarosława Kaczyńskiego swojego bezgranicznego zachwytu 'Pekinem' oraz pragnienie zachowania go w niezmienionym stanie. Wtedy z redakcji lewicowo-liberalnych mediów natychmiast wybiegłyby liczne brygady z kilofami i młotami, żeby zniszczyć ten ‘hańbiący nas przez Europą pomnik zaściankowości i ksenofobii’.

Michał Orzechowski

sdp.pl