‘Rzeczpospolita’ tak opisuje zwycięstwo Emmanuela Macrona w  tekście ‘Francuzi nie zabili Unii’ - ‘Wspólnota jeszcze nigdy nie była tak bliska rozpadu jak w minioną niedzielą. Brexit był dla niej ciosem, ale nie śmiertelnym. Frexitu by nie przeżyła. A to właśnie oznaczałoby zwycięstwo Le Pen’ (‘Rzeczpospolita’ 08.05.2017, str. 1 - autor Jędrzej Bielecki).

Cóż, można by w takim razie zapytać czy aż tak słaba jest Unia Europejska, że jedne wybory w jednym z 27 krajów Unii mogą od razu zadecydować o jej rozpadzie? Albo może powyższy tekst świadczy jedynie o nabożnym stosunku do Unii Europejskiej jej bezkrytycznych wielbicieli, żeby nie powiedzieć wyznawców? EU widać można traktować na dwa sposoby: albo jako specyficzny obiekt laickiej wiary, rodzaj spełnionego albo przynajmniej tworzonego raju na ziemi, ostatecznego celu historii; albo też można traktować Unię Europejską po prostu jako jedną w wielu wspólnot gospodarczo-politycznych, w które można lub też nie się angażować, tak jak np.  Brytyjczycy którzy niedawno w referendum zdecydowali o wyjściu z Unii, albo też Norwegowie czy Szwajcarzy, którzy w referendach zdecydowali, że bynajmniej nie są zainteresowani wejściem do Unii Europejskiej.

I chyba właśnie to pierwsze, fanatyczne myślenie EUro-fundamentalistów o UE jako o bycie religijno-mistycznym powoduje najwięcej niechęci wobec UE – bo zamiast mówić w negocjacjach i debatach o konkretnych i realnych interesach poszczególnych krajów, terroryzuje się adwersarzy szantażem o przymusie jakiejś wydumanej ideii czy ‘Europejskości’ czy ideologii 'Europeizmu', za którymi, kiedy przyjrzeć się bliżej, najczęściej kryją się zwykłe, przyziemne interesy największych graczy Unijnych. Dobrym przykładem jest np. łamiący unijną zasadę solidarności energetycznej skandal z rurociągiem Nord Stream, i nadchodzącym Nord Stream 2, które to gazociągi z jednej strony są realnym i oczywistym zagrożeniem dla suwerenności krajów Europy Środkowo-Wschodniej, ale za to bardzo odpowiadają niemieckiej gospodarce i przemysłowi.

Bardzo znamienne także jest dla  EUro-entuzjastów nagminne zamienianie w dyskusjach i wypowiedziach określeń ‘Europa’ z ‘ Unia Europejska’ – otóż mówi się o ‘wchodzeniu do Europy’ czy też ‘opuszczaniu Europy’ - mając na myśli Unię Europejską. Tymczasem Europa to po przede wszystkim kontynent, i o ile dobrze się orientuję to jak na razie geolodzy nie przewidują żadnych gwałtownych tektonicznych ruchów płyt kontynentalnych płyt kontynentalnych, które mogłyby rozerwać Europę na kawałki.

Nagie partykularne narodowe interesy, przykrywane ‘EUropejskością’, ukazane zostały wyraźnie w nie-sławnej krytyce dotyczącej Polski przez rzekomo ‘liberalnego’ i ‘proeuroejskiego’ Macrona – wypowiedzi z gruntu populistycznej i protekcjonistycznej wobec francuskich interesów gospodarczych. Można by powiedzieć, że Macron ma prawo bronić gospodarki i dobrobytu swojego kraju - ale dokładnie tego samego czyli obrony gospodarki i dobrobytu naszego kraju właśnie pragną władze Polski, oskarżane przez Euro-populistów o mniemany ‘nacjonalizm’, ‘populizm’ i ‘antyeuropejskość’.

Cóż, Francja wielokrotnie wykazywała się egoizmem i nielojalnością wobec swojego rzekomego przyjaciela i sojusznika, Polski – od zdrady podczas konferencji w Abbeville 12 września 1939 roku,  kiedy to zdecydowano o nieudzielenie (mimo obietnic, gwarancji i sojuszy!) walczącej z Niemcami Polski, aż po próby blokowania i utrudniania wejścia Polski do NATO i UE.

O ile Macron, już jako Prezydent Francji, nie przeprosi za swoje haniebne wypowiedzi wobec naszego kraju, należy mieć  nadzieję, że nasze władze będą pamiętać o tym przy kolejnych negocjacjach gospodarczych, np. dotyczących uzbrojeniach dla Wojska Polskiego, w tym m.in. łodzi podwodnych i helikopterów.

Sądzę, że Polska mogłaby by rozpocząć takie działania trzeźwiące wobec francuskich władz od czasowego wstrzymania eksportu polskich ślimaków winniczków do Francji, np.  ‘ze względów technicznych’: z powodu potrzeby ponownego ustalenia czy rzeczywiście  ślimak jest rybą? Osobiście uważam, że rozłożyło by to Francję w kilka tygodni - bo bez honoru Francuz sobie jakoś poradzi, ale bez ślimaka już dużo trudniej.

Michał Orzechowski/sdp.pl