Putin przyjechał na Węgry, by podpisać z premierem Wiktorem Orbanem dokumenty dotyczące nowej, wieloletniej umowy gazowej obu państw. Szczegóły objęte są tajemnicą.

Wizyta jest, naturalnie, bardzo kontrowersyjna; większość Węgrów nie akceptuje coraz silniejszych związków ich kraju z Rosją, a chce wzmocnienia sojuszu z Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi.

Jednak jak mówi Polskiemu Radiu Peter Kreko, szef węgierskiego instytutu Political Capital, Rosjanie wcale nie są dobrze postrzegani przez Węgrów. - W historii Węgier Rosja nie zapisała się zbyt dobrze. Rosja zdusiła powstanie w 1849 roku, a tak naprawdę również w 1956 roku. Właśnie z powodu tej trudnej przeszłości historycznej, trudno mówić o tak silnych związkach z Moskwą, jakie są na przykład w Bułgarii, na Słowacji czy w Serbii - podkreśla Kreko.

Z kolei Igor Janke, autor biografii Orbana twierdzi, że premier Węgier rozbija jedność środkowoeuropejską, a Władimir Putin wykorzystuje brak spójnej polityki w Unii Europejskiej. Według niego, zachowanie szefa węgierskiego rządu wynika z rozczarowania brakiem współpracy przy projektach energetycznych ze strony Zachodu, w tym także Polski.

"To interesy, których nie udało się załatwić, wysocy urzędnicy węgierscy narzekali na to w rozmowach prywatnych, bo oficjalnie o tym nie mówili, że nie otrzymali wsparcia ze strony USA na projekty na Adriatyku, które też nie wyszły" - mówił publicysta, dodając, że współpracownicy Viktora Orbana mówili o pilnym zapotrzebowaniu Budapesztu na gaz.

bjad/polskie radio