Opozycja ma problem. Poważny problem. I to nie tylko jak ma się zachowywać w sytuacji politycznej i społecznej Anno Domini 2016? A to „zachowanie”, to czy krytykować wszystko „w czambuł”, co mówi rząd, posłowie większości? Czy też robić to umiejętnie, w sposób wyrafinowany, by nie rzec cwany? Niby omawiać jakiś istotny temat, ale tak by właściwie go zupełnie skopać? I nie to, że szukać „dziury w całym”. Bo tej dziury opozycja wyraźnie nie potrafi znaleźć. Ale trochę więcej między wierszami, więcej na okrągło. By wreszcie we wnioskach podać „jak na tacy”, co jest-zdaniem opozycji-złego, co jest niewłaściwe, ba (!) nieudane. Zatrzymajmy się przy tym nieudaniu. Gdy ma się argumenty, to łatwo mówić i wyraźnie krytykować. A gdy tych argumentów nie ma, to...zostaje słowotok, puste zwroty i określenia. Albo określmy to po prostu dosadnie: ględzenie. Czyli: 1.mówić rozwlekle, 2.nudnie, 3. bez sensu, 4.marudzić, 5. paplać. Drogi Czytelniku wybierz Twoim zdaniem najbardziej dosadne określenie. Tak, dosadne, czyli takie, które najbardziej oddaje rożne słowne wystąpienia (p)oważnej (o)pozycji, i nie tylko tego ugrupowania.

A jak inaczej sprawnie krytykować? Ano właśnie. Do tego konieczne są argumenty. Lub inaczej twarde dowody. A najlepiej byłoby, gdyby można było się odwołać...do swojej praktyki, do swojego działalności, do własnego przykładu! No tak, a jak tego przykładu nie ma...to zostaje puste słowotwórstwo, czy też nawijanie, nawijanie, nawijanie. I bardzo mulił by się ktoś, kto sądzi, że chodzi w tym wypadku tylko o wytykanie opozycji palcem. Wcale nie. Chodzi o coś dużo więcej. Czy nie najłatwiej jest się bowiem powołać na swój własny przykład? Ale „ból” opozycji polega jednak na tym, że tego przykładu nie ma. Czyli nie można powiedzieć „my to chcieliśmy tak i tak, zrobiliśmy tak i tak, zrealizowaliśmy w ten sposób...widzicie, jasne jak powinno być?”. Ale tego nie ma, nie można pokazać siebie, gdy się „guzik z petelką” zrobiło. Mało tego. Już kilka razy na tych łamach powoływałem się na brak audytu, podsumowania własnych osiągnięć tych, którzy obecnie zasiadają w ławach opozycji. Proszę porównać: Pułapka braku audytu 03-12-2015 r., Zamiast zielonej wyspy jakiś zielony ludzik ? 02-01-2016, Propagandowe kiereszowanie mózgów 18-02-2016, Totalna sprzedaż Polski za unijne srebrniki? 17-04-2016, Gorzkie grona przegranej Platformy Obywatelskiej 05-08-2016.

(P)oważna (o)pozycja właśnie z tym sobie nie potrafi poradzić. Nie zaprezentowała swojego audytu w momencie, gdy oddawała władzę. Już teraz przestrzegam obecnie rządzących jak poważny to może być błąd. Bo teraźniejszej opozycji zostaje tylko „opowiadanie bajek” o kosmetycznych zmianach, że to nie takie ważne, a przecież zabraknie budżetu, kto to zrealizuje, marny to plan i marnie skończy. Ejże, już więcej nie potraficie Drogie Panie i Drodzy Panowie? A może się odwołajcie do swoich „osiągnięć”. I tu wstyd. Bo do jakich? Co jako rządzący pokazaliśmy, co osiągnęliśmy? A tu wciąż ugór! I to jaki. Teraz w końcu września 2016 r., gdy pojawił się zupełnie nowy program zapewnienia mieszkań potrzebującym: 5000 +, jeden z przedstawicieli (p)oważnej (o)pozycji bardzo nieśmiało wspomniał: „my też przecież mieliśmy swój program MdM: Mieszkania dla Młodych”. I co? Niestety owa wypowiedź jak marniutki płomień: tak szybko jak się pojawiła i jak najszybciej zgasła. Czy nie dziwicie się Państwo, że zostaje tylko nawijanie, nawijanie, nawijanie...Pełny słowotok i na „pleceniu w telewizji” się kończy. Bo jakie są fakty po przegranej po 8 latach rzadzenia?

Obecnie w 2016 r. niedobór mieszkań liczy się na 1,5 mln. Na 1000 mieszkańców przypada 351,5 mieszkań1 a w UE średnio – 466). Plasuje to nas na przedostatnim miejscu wśród krajów UE – za Maltą i przed ostatnią w tym rankingu, Słowenią. Co więcej, w latach 1990–2006, realizowana w skali roku liczba nowych mieszkań (na 1000 mieszkańców) plasowała nas na jednym z ostatnich miejsc w Europie (2,6 mieszkań na 1000 mieszkańców; średnio w Europie – ok. 5 mieszkań na 1000 mieszkańców). Wyraźna zmiana nastąpiła w latach, 2008–2010 kiedy to liczba budowanych mieszkań dynamicznie wrosła plasując nas na 5 miejscu w EU. Zadecydowało o tym kilka czynników takich jak: znacząca liberalizacja zasad udzielania kredytów hipotecznych przez banki (zwiększenie dostępu do zakupu mieszkania), uruchomienie rządowego programu Rodzina na Swoim RnS (zwiększenie, co prawda tyko tymczasowo – na 8 lat wiarygodności kredytowej nabywców mieszkań), wygaszenie innych, poza zakupem mieszkania programów wsparcia w dochodzeniu do dachu nad głową (likwidacja Krajowego Funduszu Mieszkaniowego udzielającego kredytów na budowę mieszkań na wynajem o umiarkowanych czynszach – TBS-y, spółdzielcze mieszkania na wynajem, zanikające (brak środków) zainteresowanie gmin budową mieszkań komunalnych (brak środków) i ograniczenie się przede wszystkim do tzw. mieszkań socjalnych, na budowę, których uruchomiono w 2007 r. program dofinansowywania ich budowy ze środków budżetowych (wsparcie na ten cel, w oparciu o program pilotażowy funkcjonowało od 2004 r.). Od 2010 roku tempo realizacji mieszkań wyraźnie spadło, o ok. 15%.

Czyli ewentualnie pozostaje opluwanie tego, czego się samemu nie zrobiło! Czy to jest ta właściwa opozycja? Przecież nie chodzi o opluwanie i na tym koniec! Opozycja, ta właściwa z ambicjami ma być krytyczna, ale nie krytykancka. Ma powodować polepszanie pomysłów rządzących, a nie ich „potępianie w czambuł”. Kiedy nie ma konstruktywnego podejścia pozostaje, mądrego (tak: mądrego), pozostaje opluwanie tego, czego się samemu nie zrobiło! Wychodzi na to, że kiedy nie ma odnoszenia się do własnych osiągnięć (bo do jakich, jeśli samemu się ich nie przywołało) pozostaje (p)otężne (o)pluwanie.

To nie pierwszy raz, kiedy łatwo zauważyć, nawet z pozycji przeciętnego obserwatora, kiedy opozycja staje się niewolnikiem własnych poglądów, sposobu myślenia, czy nieudanego atakowania. Wielu próbuje zbijać kapitał teraz na wskazywaniu na „jedynowładztwo prezesa”, jednoosobowe kierowanie całą zwycięską sceną polityczną. Ale właściwie, co w tym złego? Czy to jest ten pełzający autorytaryzm? Ciekawe, tak pełza, że w Polsce miało dojść do dyktatury, najpierw w sierpniu, a najdalej we wrześniu? Pożal się Panie Boże „najdalej”? I co, i doszło do tego? Ale w tym samym czasie nastąpił krach w jedynym przywództwie w (p)oważnej (o)pozycji. Trzech wyrzuconych stworzyło własne koło w parlamencie, a przewodniczącemu zarzuca się wiele rzeczy, w tym tego, że czego się nie dotknie to klęska. A po drugiej stronie-jak na razie dmuchamy na zimne- tych klęsk nie widać? Ba, nawet wiele sukcesów! Może to przyczyna coraz większej frustracji tej nieudanej opozycji?

Andrzej Dramiński/sdp.pl