W najnowszym numerze tygodnika SIECI możemy przeczytać o groźnym w skutkach planie opozycji. Chodzi oczywiście o wywołanie chaosu społecznego, czego celem miałoby być oczywiście doprowadzenie do tego, żeby wybory prezydenckie w maju jednak się nie odbyły.

Michał Karnowski w artykule „Cel: spalić wybory” pisze między innymi:

- wybory w maju, choć trudne i wymagające, są ceną wartą zapłacenia za kontynuowanie rozwoju Polski, za niezmarnowanie tego, co osiągnęliśmy w ostatnich latach. Pozornie atrakcyjne i proste ich przesunięcie oznaczałoby zaś piekło anarchii, a w konsekwencji trwałe zejście na znacząco niższy szczebel rozwoju. Narody i państwa, które sprawnie z tego zamrożenia wyjdą, mogą na tym nawet w rywalizacji zyskać. Te, które zatracą się w wojnie politycznej, mogą bardzo dużo stracić. […] Odsuwanie wyborów prezydenckich jest nie tylko niemożliwe, ale oznacza także wielopiętrowe konsekwencje, które odebrałyby Polsce kluczowy atut: stabilność polityczną. To był i jest wybór zero-jedynkowy: głosowanie w maju, a potem stabilność i skupienie na walce z kryzysem albo histeryczna, piekielna, pewnie trwająca rok, kampania.

Z kolei inny publicysta Marek Pyza w tekście Korespondencyjnie, czyli bezpiecznie” wyjaśnia, co będzie znajdowało się w kopercie do głosowania korespondencyjnego :

- znajdować się będzie następujący zestaw: instrukcja, karta do głosowania, oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu z danymi osobowymi, m.in. numerem PESEL (ma zastąpić legitymowanie się przed komisją) oraz dwie koperty – jedna tylko na kartę do głosowania (nazwijmy ją „wewnętrzną”) oraz druga („zewnętrzna”), do której włożymy oświadczenie oraz kopertę z głosem.

Na temat rzekomych zarzutów ryzyka zakażenia podczas wyborów korespondencyjnych pisze:

= Czym różni się rzekome niebezpieczeństwo związane z wyciągnięciem ze skrzynki pakietu wyborczego od towarzyszącego wyjmowaniu zwykłego listu, reklamy czy awiza? Dlaczego ewentualne stanie w kolejce do skrzyni wyborczej ma być ryzykowne, a identyczne stanie w kolejce do sklepu (przy zachowaniu odpowiednich odstępów) już nie? Przy zachowaniu podstawowych środków ostrożności, jakie stały się nieodłącznym elementem naszej codzienności, głosowanie korespondencyjne jest najbezpieczniejszym, jakie dziś można przeprowadzić.

Z kolei Marek Budzisz pisze na temat sposobów przekazywania informacji podczas pandemii koronawirusa. Pisze:

- Jeremiady obrońców wolności wypowiedzi nie są jednak w stanie przysłonić dwóch kwestii. A mianowicie pytania o to, w jaki sposób władze powinny reagować na falę zapełniających internet fake newsów oraz jak traktować wpisy osób cieszących się z racji sprawowanych funkcji lub profesji społecznym zaufaniem, które bez żadnych argumentów, a nieraz z pobudek politycznych tworzą, nagłaśniają i dystrybuują informacje, które często okazują się nieprawdą albo w najlepszym wypadku półprawdą. Dylemat ten w czasach pandemii jest o tyle bolesny, że tego rodzaju dezinformacja może kosztować w rezultacie życie wielu ludzi.

 

mp/tygodnik sieci