W sobotnie popołudnie w „Drugim Śniadaniu Mistrzów” Marcina Mellera artyści i celebryci postanowili przedyskutować m.in. kwestię stosunków polsko-rosyjskich. W toku dyskusji goszczący w programie Jan Wróbel postanowił przypomnieć o roli Lecha Kaczyńskiego.

"Znaczna część Polaków dała sobie wmówić, że imperialne myślenie Rosji to objaw pisowskiego myślenia, polskiego antyeuropejskiego rozumienia. Chcę powiedzieć, że nie rozumieli świata ci, którzy wmawiali, że ostrożność wokół Rosji popieranych przez 80% społeczeństwa, jest czymś nagannym. Nagannym było mówienie, że to naganne. Akurat mądrze i roztropnie mówił o tym Lech Kaczyński: Boże, jaki to był wtedy harmider! A dziś wolno nam to mówić. Mam nadzieję, że nam nie minie mówienie prawdy o Rosji…" -przytomnie mówił Wróbel.

Tego nie zniósł inny z gości "Drugiego Śniadania Mistrzów" - Daniel Olbrychski.

"Myślałem, że nie będziemy się przerzucać partiami. Skoro padło słowo PiS…! To ja, znając świetnie Rosjan i dyplomatów, i historię… Zgadzam się z tym cytatem Sołżenicyna, ale nikt lepiej nie realizuje polityki proklemlowskiej jak partia PiS. (…) Oni marzyliby, by do władzy doszedł PiS! Być może manipulują, ale nie trzeba, bo jest pan Macierewicz, jest prezes, który mówi o morderstwie, cały świat się śmieje!** Zamiast się skupić na służbie zdrowia, sądownictwie, zbliża się kolejna rocznica! Znowu PiS będzie brykał, znowu będzie trotyl! A Rosjanie się śmieją i marzą, by do władzy doszedł Kaczyński! Wtedy Europa się będzie śmiała! Nie trzeba agentów FSB w Polsce, jest PiS!" - pieklił się Olbrychski.

Dyskusja została uspokojona - zaczęto znów mówić o historii, kulturze i filmach rosyjskich, o sukcesach polityki Tuska wobec Putina…

Ab/wpolityce.pl/tvn24