Trybunał uznał również , że odmawiając pacjentce wykonania badań prenatalnych, naruszono jej prawo do swobodnego kształtowania życia prywatnego - w tym przypadku do podjęcia decyzji, czy urodzić chore dziecko czy je zabić. Sprawę do Trybunału wniosła RR w 2002 roku po tym jak w 18 tygodniu ciąży podczas badania USG lekarz zaczął podejrzewać, że że dziecko może cierpieć na zespół Turnera - wadę genetyczną powodującą m.in. upośledzenie wzrostu i rozwoju żeńskich cech płciowych. Kobieta zażądała więc badań genetycznych w celu zweryfikowania informacji. „Zamiast zlecić pobranie próbki wód płodowych i wykonanie z niej badań genetycznych, zrobiono jej jeszcze pięć razy USG. Jeden z lekarzy uzasadnił odmowę skierowania na badanie genetyczne tym, że na pewno będzie żądała na tej podstawie aborcji, a on nie uważa, by zespół Turnera był do tego powodem.”- czytamy w Gazecie Wyborczej.


W ciągu ośmiu tygodni była w sumie u 16 lekarzy. Badań dokonano w końcu na pogotowiu. Po dwóch tygodniach okazało się, że dziecko cierpi na zespół Turnera. Szpital nie odpowiedział na jej pierwszy wniosek o dokonania aborcji i odpowiedział dopiero na drugi, gdy prawo nie zezwala już na zabijanie dziecka nienarodzonego, które jest obciążone wadą genetyczną. Urodziła chorą córeczkę. Mąż ją opuścił, zostawiając z trojgiem dzieci."- czytamy w GW.

Przed polskimi sądami kobieta wywalczyła: * 30 tys. zł od prowadzącego ją ginekologa za to, że zdradził mediom tajemnicę lekarską i wyrażał się niepochlebnie o jej zachowaniu i charakterze; * 20 tys. zł od tego samego lekarza za niezlecenie badań prenatalnych; * 5 tys. zł od szpitala w Tarnowie i * 10 tys. zł od szpitala w Krakowie za niewykonanie badań prenatalnych. Równolegle z trwającym od 2002 do 2008 r. procesem w Polsce RR z pomocą Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny poskarżyła się do Strasburga.


„Trybunał uznał, że w wyniku zachowania lekarzy i polskich placówek służby zdrowia RR została postawiona w sytuacji "bezbronności i bezradności": zestresowana, utrzymywana przez długi czas w sytuacji strachu i niepewności, pozbawiona wsparcia i informacji. Ta sytuacja, szczególnie u kobiety w ciąży, spowodowała taki poziom cierpienia, że jest równoznaczna z okrutnym i poniżającym traktowaniem.”- pisze GW.  Trybunał uznał, że państwa, które dopuszczają zabijanie dzieci nienarodzonych muszą  stworzyć warunki do korzystania z tego prawa. Uznał, że naruszono prawo do prywatności RR przez pozbawienie jej prawa do informacji o stanie zdrowia płodu. Polski rząd tłumaczył lekarzy, że odmawiali wysłania RR na badania prenatalne, bo mogły się skończyć decyzją RR o aborcji, a to sprzeciwiałoby się ich sumieniu. Trybunał zasądził dla RR 45 tys. euro zadośćuczynienia i 15 tys. euro zwrotu kosztów postępowania.


Gazeta Wyborcza pisze, że  udało się jej  zidentyfikować szpital opisywany w wyroku Trybunału - to uniwersytecka placówka. „- Obecnie badania prenatalne wykonywane są u nas w pełnym zakresie i nie ma ograniczeń, żeby kobiety korzystały ze swoich konstytucyjnych praw. Od 2005 r., od kiedy jestem dyrektorem placówki, nie trafiła do mnie ani jedna tego typu skarga - mówi Andrzej Kulig, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. „- czytamy w GW. Odszkodowanie przyznane kobiecie jest wyższe niż w przypadku głośnej sprawy Alicji Tysiąc, która w 2007 r. dostała 25 tys. euro zadośćuczynienia i 14 tys. euro na pokrycie kosztów sądowych. I ona nie mogła przeprowadzić aborcji, choć ciąża zagrażała jej zdrowiu. „Według naszych przepisów aborcja w pewnych sytuacjach jest legalna, ale w praktyce brak rozwiązań sprawdzających, czy w konkretnym przypadku przerwanie ciąży jest dopuszczalne” – komentuje w „Rzeczpospolitej”  dr Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN. „Z takich właśnie powodów w Strasburgu przegrywa Polska czy Irlandia.”- dodaje.

 

 Ł.A/ Gazeta Wyborcza/ Rzeczpospolita