Paweł Chmielewski, Portal Fronda.pl: Moskwa bardzo nerwowo reaguje na postępy w tworzeniu polsko-ukraińsko-litewskiej brygady, LITPOLUKRBRIG. Kreml twierdzi, że ma ona jednoznacznie antyrosyjski charakter; rządowe gazety piszą nawet o zamierzonym przez twórców brygady „marszu na Moskwę”. Skąd takie reakcje?

Prof. Krzysztof Szczerski, PiS:  Rosja chce sprawiać wrażenie kraju otoczonego przez wrogie siły – zupełnie inaczej, niż jest w rzeczywistości, bo to Moskwa jest dzisiaj agresorem. Przeciwko niej nikt nie szykuje działań ofensywnych. Reakcje te są więc częścią rosyjskiej propagandy.  Decyzja o powstaniu trójnarodowej brygady została podjęta wiele lat temu. Nie jest to więc pomysł, który zrodził się w kontekście wojny na Ukrainie. LITPOLUKRBRIG w żadnym stopniu nie ma charakteru agresywnego. Takie międzynarodowe brygady są tworzone w różnych, by tak powiedzieć, międzypaństwowych kołach. Mogą mieć charakter korpusu ekspedycyjnego na przykład w ramach sił pokojowych ONZ. Brygada nie ma więc niczego wspólnego z bieżącą sytuacją, choć oczywiście fakt, że doszło do początku realnego jej formowania, wynika w pewien sposób ze zmiany polityki w naszym regionie.  

Decyzja o utworzeniu wspólnego trójnarodowego oddziału zapadła jeszcze w 2007 roku, a więc w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Dlaczego Platforma Obywatelska tak powoli realizuje ten projekt?

Za rządów Platformy znacznie pogorszyły się relacje polsko-litewskie i dziś są bardzo złe. Na Ukrainie doszło do zmian politycznych, nie było tam zbyt wielkiego entuzjazmu do takich wspólnych działań. Długotrwały proces powstawania LITPOLUKRBRIG jest też efektem generalnej słabości polityki regionalnej PO i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Pamiętamy, że pierwszą deklaracją polityczną prezydenta było wycofanie się Polski z Kaukazu; jeszcze wcześniej padła ważna deklaracja Radosława Sikorskiego o porzuceniu polityki jagiellońskiej, co w rozumieniu ministra oznaczało porzucenie polityki wschodniej w ogóle. Dlatego entuzjazm i nacisk by tę brygadę realnie sformować zniknął. Dziś się pojawił zapewne imperialnych działań Rosji. Niestety, realizacja projektu wspólnej brygady może być dziś wykorzystywana przez Kreml do propagandowych ataków na Polskę. Gdyby brygada została sformowana wcześniej, wkrótce po 2007 roku, to byłaby już dziś do dyspozycji, stanowiąc część naszego bezpieczeństwa regionalnego. Dziś musi być niestety formowana w kontekście toczącej się wojny.

Ten projekt wpisuje się w jakiś sposób w koncepcję Międzymorza?

W Europie Środkowo-Wschodniej potrzebujemy konkretnych instrumentów bezpieczeństwa. LITPOLUKRBRIG to nie oddział, który jest w stanie na tę sprawę znacząco wpłynąć. Jednak współpraca w zakresie bezpieczeństwa regionalnego jest konieczna. Musi wpisywać się też w politykę NATO i w politykę pokojową ONZ. Takie formacje wielonarodowe są ważnym elementem tego systemu. Musimy zabiegać o wzmocnienie tego typu wielonarodowej współpracy, pamiętając, że osią takich działań musi być NATO. LITPOLUKRBRIG ma jednak dodatkową wagę, bo zakłada współpracę ponad granicą wschodnią NATO: z Ukrainą. Taka brygada pozwoli ukraińskiemu wojsku, po uporaniu się już z rosyjską agresją, na szkolenia i poznawanie form działania NATO. To zbliża Ukrainę do współpracy atlantyckiej.

Możemy więc uznać to za swoisty polski wkład w przygotowania Ukrainy do ewentualnej akcesji do NATO, jeżeli ta kiedykolwiek nastąpi?

Tak, jeżeli chodzi o wspólne szkolenia i manewry. To zawsze jest praktyczna lekcja działania i dostosowywania się do pewnych standardów. Ta kwestia leżała u podstaw formowania wspólnej brygady.

Jeżeli władzę obejmie w tym roku Prawo i Sprawiedliwość, to możemy liczyć na więcej podobnych projektów, zakładających regionalną współpracę w zakresie bezpieczeństwa?

Będziemy prowadzić politykę zbliżania krajów położonych na wschód od Polski w kierunku integracji z UE i NATO. To nasz główny cel i będzie służyć temu każdy dostępny instrument. Musimy przesunąć zewnętrzną granicę porządku UE-NATO za nasze wschodnie granice. To nasz kluczowy interes. Każde państwo graniczne jakiegokolwiek podziału geopolitycznego traci na swoim położeniu, więc przesunięcie na wschód byłoby dla nas korzystne. 

Rozmawiał Paweł Chmielewski