- Dziś na ostatniej prostej jestem pod bramą szczecińską w historycznej stoczni. W styczniu tego roku zacząłem tu swoją podróż; cieszę się, że jestem dziś z Państwem. Zwyciężymy, jestem o tym głęboko przekonany, ponieważ dziś Polska potrzebuje ducha nadziei - mówił w poniedziałkowe (18.05) przedpołudnie Andrzej Duda.

Andrzej Duda spotkał się dziś z mieszkańcami Szczecina, gdzie wykazywał, że nadal jesteśmy w stanie stworzyć dobre warunki życia, odbudować to wszystko, co zostało przez ostatnie lata stracone, stworzyć nowoczesny przemysł i akcentując, że właśnie to są ważne zadania na najbliższe lata.

- Stoczni już nie ma, ale mam nadzieję, że tylko na razie - podkreślał, zaznaczając, iż Szczecinianie, mieszkańcy Pomorza Zachodniego są ludźmi, którzy się nie poddają: „potraficie zawsze zacząć od początku nawet w najgorszym czasie”.

Jak wykazywał Duda, chciałby, żeby ze Szczecina, z miejsca, które jest smutne, ale gdzie zaczyna rodzić się radość i nadzieja, poszedł przekaz w całą Polskę, że potrafimy nasz kraj odbudować, unowocześnić, stworzyć w nim to, co tak bardzo jest potrzebne.

Zdaniem kandydata na prezydenta, musimy zrobić wszystko, by młodzi ludzie mogli zostać w kraju. Musimy doprowadzić do tego, żeby młodzi nie musieli opuszczać ojczyzny, stworzyć im odpowiednie warunki; to wielkie zadania na przyszłość.

- Chciałbym, abyśmy umieli wznieść się ponad podziały, ponad tych, którzy chcą Polaków dzielić. Prezydent powinien szukać w narodzie, przez który został wybrany, wartości wspólnych i na nich odbudować wspólnotę - punktował.

Według Dudy szukanie przez prezydenta w narodzie rzeczy wspólnych jest koniecznością. Stąd też kandydat chciałby, żeby w naszym społeczeństwie, wśród nas wszystkich było więcej życzliwego podejścia do siebie nawzajem a „przede wszystkim szacunku, którego jest dziś deficyt, również po stronie władzy”.

Jesteśmy to jednak w stanie zmienić sami. Prezydent jest tu ważnym czynnikiem: powinien dawać przykład i pamiętać o tych, którzy podobnym czynnikiem byli wcześniej.

Jako przykład podał NSZZ „Solidarność” zbudowaną na wspólnocie po tragicznych wydarzeniach 1970 roku, gdy zwykli robotnicy wyszli na ulice i byli mordowani. Właśnie to, podkreślał Duda, sprawiło, że ludzie stanęli razem i powstała „Solidarność”, która zmieniła bieg naszej (i nie tylko naszej, bo i europejskiej) historii.

- To pokazuje, jak wiele potrafimy, kiedy jesteśmy jednością - mówił.

Na zakończenie zaakcentował, że powinniśmy dążyć do wspólnoty, gdzie pracodawca i pracownik szanują się nawzajem.

 kad/andrzejduda.pl