Wywiad przedwojennej Rzeczpospolitej, „Dwójkę”, czyli Oddział II Sztabu Głównego Wojska Polskiego otacza dziś legenda jednej z najlepszych służb specjalnych swoich czasów. Słusznie. Jednym z jego sukcesów była wojna z bolszewikami. Ścisłe informacje wywiadowcze pozwoliły polskim dowódcom wykorzystywać błędy nieprzyjaciela, takie jak doprowadzenie do powstania luki między oddziałami. W czasie II wojny światowej oficer „Dwójki” major Mieczysław Słowikowski ps. „Rygor” zorganizował w Afryce Północnej kilkutysięczną siatkę szpiegowską działającą do 1944 r. Organizacja „Rygora” miała duży udział w przygotowaniu operacji aliantów znanej pod kryptonimem „Torch”, czyli lądowania w krajach Maghrebu.

Ciekawy przykład skuteczności „Dwójki” dostarczyli niechcący przed kilku laty Rosjanie. W 2009 r. Służba Wywiadu Zagranicznego Rosji wydała zbiór dokumentów zatytułowany „Sekrety polskie dyplomacji w latach 1935-1945”. Praca miała dowodzić m.ni. tego, że Polacy zawarli przed wojną tajny pakt z Hitlerem wymierzony w Związek Sowiecki. Jednak jak dowodził dr Bułhak, Polacy sami rozsiewali takie plotki, żeby wzmocnić swoją pozycję w negocjacjach z Francją. Paryż tradycyjnie współpracował z Moskwą, obawiając się Niemiec. Chcąc odciągnąć Warszawę od rzekomej współpracy z Berlinem, Francuzi udzielili Polsce dużego kredytu przeznaczonego na rozbudowę sił zbrojnych. Historyk dodaje, że polskie władze niewiele wcześniej prowadziły podobne działania wobec Niemiec. Strasząc możliwością wszczęcia wojny prewencyjnej, skłoniły je do zawarcia w 1934 r. układu o nieagresji.

Przechwycone przez sowieckie służby polskie depesze z Francji zostały zaprezentowane w 2009 r. przez gen. Lwa Sockowa z rosyjskiego wywiadu. Okazuje się jednak, że jeśli ówczesne sowieckie służby rzeczywiście uwierzyły w to, co czytały, to dały się nabrać na dezinformację, która w dodatku miała zmylić kogo innego. Władysław Bułhak podkreślał w artykule dla dziennika „Polska”, że opublikowane przez Sockowa dokumenty pokazują przy okazji niezwykle sprawne działanie wywiadu Armii Krajowej, a także to, że Polska nie miała przed 1939 r. wrogich zamiarów wobec sąsiadów.

Cytowany także przez „Polskę” historyk Marek Kornat ma wątpliwości, co do autentyczności całej operacji. Jak podkreśla, w opisywanym okresie polski wywiad starał się przekonać ZSRS, że nie chce go atakować. Dr Bułhak odpowiada, że Francuzom wysyłano po prostu inne sygnały niż sowietom.   

Na marginesie warto wspomnieć, że choć zgodnie z tytułem rosyjska publikacja obejmuje lata 1935-1945, to okres pierwszej sowieckiej okupacji Polski w ogóle nie jest uwzględniony. Po prostu nie ma żadnych dokumentów z lat 1939-1941. To oczywisty dowód na propagandowy charakter książki. Dokumenty ze wspominanego okresu siłą rzeczy musiałyby dotyczyć komunistycznych zbrodni. Jak twierdzi historyk Tadeusz Kisielewski, podziemne organizacje miały informacje o rozstrzeliwaniu polskich oficerów w Katyniu pochodzące od naocznych świadków. Dane te dotarły do wywiadowców jeszcze w czasie trwania zbrodni. Dokumentów z podobnymi informacjami musiałoby być znacznie więcej.  

Czy Polska ma dziś możliwość stworzenia równie skutecznego wywiadu, jak przed wojną? Powojenne służby tworzono na wzór sowiecki i pod kontrolą Moskwy, więc doświadczenie „Dwójki” przez lata nie mogło służyć Polsce. Także po 1989 r. służby specjalne opierano na „fachowcach”, którzy dziś opowiadają, że prawie złapali Bin Ladena (polecam wywiady z Aleksandrem Makowskim, który sam siebie nazwał „superresortowym dzieckiem”). Jednak dokończenie rozpoczętej w 2006 r. budowy naprawdę polskiego wywiadu wojskowego to kwestia polskie racji stanu.

Jakub Jałowiczor

(Polskatimes.pl/M. Słowikowski „W tajnej służbie”, Rebis, Poznań 2011/T. Kisielewski „Katyń. Zbrodnia i kłamstwo”, Rebis, Poznań 2008 /T. Kisielewski „Zatajony Katyń 1941. Nieznana tragedia polskich wojskowych”, Rebis, Poznań 2011)