Straszny tekst opublikowała na swoich łamach ,,Gazeta Wyborcza''. Idzie o artykuł Bartosza Wielińskiego, który zajmuje się sprawami niemieckimi. Wieliński skrytykował polskiego ambasadora w Niemczech Andrzeja Przyłębskiego, za to, że ten minione stulecie w relacjach polsko-niemieckich nazwał słusznie katastrofą.

Przyłębski wystąpił tydzień temu w Berlinie, gdzie na konferencji przypomniał, że w ciągu ostatniego stulecia, które było ,,katastrofą'' dla polsko-niemieckich relacji, ,,niemiecka arogancja ujawniła się w całej swej podłości, a niemieckie interesy stały zawsze na pierwszym planie''.

Wieliński oskarża teraz Przyłębskiego o ,,uprawianie partyjnej dyplomacji'' i mylenie interesu partii z interesem państwa. Dlaczego? Bo według Wielińskiego minione stulecie nie było wcale w naszych relacjach takie złe... Jak argumentuje, to nie tylko wojna.
I przypomina, że to ,,Niemcy w listopadzie 1918 roku jako pierwsze uznały naszą niepodległość''. O, to rzeczywiście zasługa! Szkoda, że wkrótce po uznaniu tej niepodległości rozpoczęły niezwykle brutalną politykę gospodarczą wymierzoną w Polskę, cały czas myśleli o odebraniu Polsce ziem - a wreszcie zrealizowali ten zamiar, nie tylko zaganiając ziemię, ale rozpoczynając też ludobójcze oczyszczanie terenów okupowanych z Polaków. Tak, by rok 1918 się już więcej nie powtórzył.

Co w takim razie przekonuje jeszcze Wielińskiego o tym, że katastrofy jakoby nie było? Są to paciorki. Paciorki, jakimi cieszyli się tubylcy obdarowywani szyderczo przez kolonistów w zamian za ziemie i prawdziwe korzyści.

Bo według dziennikarza Wyborczej wspaniały był na przykład gest uklęknięcia kanclerza Willy'ego Brandta przed pomnikiem bohaterów warszawskiego getta, wysyłanie do Polski paczek z darami i msza pojednania w Krzyżowej.

Tak, tak. Po wymordowaniu kilku milionów Polaków i zniszczeniu olbrzymiej części naszego kraju - to miałoby świadczyć o pojednaniu.

Nie, nie ma żadnego pojednania - i nie będzie, dopóki Niemcy naprawdę nie zapłacą za swoje zbrodnie. Ale Wieliński o niezapłaconych nam reparacjach nie wspomina ani słowem.

Dumnie ogłasza za to, że ,,bez niemieckiego wsparcia Polska ledwie 15 lat po obaleniu komunizmu nie weszłaby do Unii Europejskiej''.

Prawda, jaka wielka niemiecka łaskawość? Ale zaraz, czy wejście Polski do UE nie jest w interesie Niemiec? No właśnie, gdzie więc mowa o jakimkolwiek autentycznym geści pojednania?

Wieliński przyznaje, że problemem jest na przykład spór o Nord Stream 2... ale twierdzi zarazem, że ,,sposób, w jaki dwóm krajom udało się wyprostować relacje, jest niedoścignionym wzorcem dla wielu zwaśnionych narodów świata''.

Tak, a wzorzec ten wygląda z niemieckiej perspektywy następująco: napadliśmy na was, wymordowaliśmy was, okradliśmy was. Wyście nam wybaczyli, choć my nigdy wam za to nie zadośćuczyniliśmy.

Wieliński pisze na koniec, że Przyłębski ,,nie pierwszy raz pomylił rolę dyplomaty z rolą politruka''. A z jaką rolą pomylił Wieliński rolę polskiego dziennikarza?

bb/wyborcza.pl