O. Ludwik Wiśniewski, autor szeroko komentowanego kazania podczas mszy pogrzebowej Pawła Adamowicza w bazylice mariackiej, skrytykował szefa PO Grzegorza Schetynę. Podziękował za to prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Chodzi o postawę wobec skali wzajemnej agresji w polskiej polityce.

W rozmowie z portalem ,,Onet'' o. Wiśniewski mówił, że niezwykle ważne dla poziomu debaty politycznej w Polsce będą nadchodzące wybory. 

,,To będzie sprawdzian, czy zachodzi w nas ta zmiana. To powolny proces, ale wierzę, że to przebudzenie w końcu nastąpi. Mam nadzieję, że ludzie zaczną się wstydzić. Po moich słowach była reakcja prezydenta Andrzeja Dudy. W programie Moniki Olejnik podziękowałem mu za to. Po jego słowach wydaje mi się, że powoli do ludzi zaczyna docierać. Nie można bezpodstawnie mówić, że ktoś zbrodniarzem i złodziejem. Jeżeli ktoś tak mówi, to nie ma prawa zajmować wysokiego stanowiska'' - powiedział.

Skrytykował następnie przywódcę opozycji totalnej, Grzegorza Schetynę.

,,Natomiast Grzegorz Schetyna się pogubił. To co powiedział po mszy w Gdańsku nie dodaje mu autorytetu. Jak można było powiedzieć, że to wezwanie było skierowane do innych? A oni są niewinni? Jeżeli ktoś na takim stanowisku uważa się za niewinnego to się kompromituje'' - ocenił.

Kapłan przekonywał też, że nie obawia się żadnych sankcji, choć przyznał, że jego aktywność medialna nie przychodzi mu zupełnie bez trudności. ,, Ja już stoję nad grobem. Nie czekam na żadne honory. Prawdopodobnie nie dostanę żadnego zakazu. Myśli pan, że łatwo jest od paru lat wydobywać z siebie takie głosy? To mnie sporo kosztuje'' - wskazał.

Jak dodał, czuje, że musi robić to, co robi.

,,W pewnym momencie mojego życia przyszło kategoryczne wezwanie – że muszę o tym napisać i powiedzieć. Tu nie ma żadnej kalkulacji. Ksiądz Tischner powiedział kiedyś o ojcu Janie Górze: "Jeden musi być taki". Głosy są różne, więc musi być jeden i taki'' - powiedział.

mod/onet.pl