Na łamach „National Geographic” pojawił się artykuł amerykańskiego dziennikarza Roberta Drapera, w którym przytoczone są słowa, jakie miały paść w rozmowie między o. Federico Lombardim, rzecznikiem Watykanu, a jego argentyńskim kolegą Federico Walsem, rzecznikiem Jorge Bergoglio jako arcybiskupa Buenos Aires.

O. Lombardi wskazuje, że jest niezwykle zaskoczony tym, w jaki sposób rządzi Franciszek. Niewiele jest prawdziwej współpracy, zaufania i otwartości między papieżem a większością jego współpracowników. Według rzecznika Watykanu nawet najbliżsi współpracownicy Franciszka wiedzą tylko o części tego, o czym decyduje.

„Nikt nie wie wszystkiego, co robi właśnie papież” – mówi Lombardi. „Nawet jego osobisty sekretarz tego nie wie. Muszę ciągle wykonywać cały szereg telefonów: jedna osoba wie o jednej części działań papieża, inna o drugiej” – opowiada rzecznik Watykanu.

Lombardi wskazuje też, że papież „drastycznie” ograniczył władzę sekretarza stanu, zwłaszcza, gdy idzie o kwestie finansowe. Sekretarz stanu nie jest już teraz w centrum i papież utrzymuje bardzo wiele kontaktów, które wcześniej były zapośredniczone, bezpośrednio. Jak mówi rzecznik, ma to też swoją dobrą stronę, bo wcześniejszych papieży nieraz krytykowano za to, że sekretarz ma zbyt wielki wpływ na papieża.

Rzecznik mówi też, że zachowanie papieża Franciszka jest w wielu wypadkach całkowicie spontaniczne.

Z drugiej strony papież w swoich kontaktach z ważnymi ludźmi świata i Kościoła jest ogromnie dyplomatyczny. „Dyplomacja nie jest strategią Franciszka, to coś o wiele więcej” – mówi Lombardi.

Rewelacje dziennikarzy skomentował sam o. Lombardi. Przekonuje, że nawet jeżeli powiedział takie rzeczy, czego dobrze nie pamięta, to nie miał nic złego na myśli. Gdy mówił o spontaniczności, chciał wskazać na pozytyw takiego zachowania. Lombardi uważa jednak, że jego dawne wypowiedzi nie powinny być tak po prostu publikowane, zwłaszcza z drugiej ręki, bo stawia go to w bardzo niewygodnej sytuacji. 

bjad/katholisches.info