+ Pokój Wam! Moi Drodzy,

Miałem ostatnio możność odwiedzić Warszawę i korzystać z pociągu Pendolino, jak i ze zwykłego Intercity. Do dyskusji, jaka się w  tej sprawie toczy, chcę dołączyć swoje przemyślenia. Jedno  jest pewne: jeden, jak i drugi pociąg pokonał trasę Kraków –Warszawa w dwie i pół godziny, co nam obiecywano już chyba od pół roku.  A jakiś internauta zamieścił na stronie odbitkę z rozkładu jazdy z roku 1965. Było tam wyraźnie napisane, że pociąg z Krakowa do Warszawy jedzie dwie i pół godziny.

Przecierałem oczy ze zdumienia. To trzeba było tylu zawirowań, sukcesów, klęsk i transformacji, by osiągnąć poziom sprzed pół wieku? Przecież Hiszpania była na skraju bankructwa, kiedy Polska chlubiła się dobrą pozycją w gospodarce europejskiej i wyszła, jak to przypominano, obronna ręką z  kryzysu. A Hiszpania ma dzisiaj ponad 3000 km. linii kolejowych dla pociągów dużych prędkości, a około tysiąca jest w budowie. W Polsce jest podobno gdzieś odcinek 80 km, po którym można jechać 200km/h. Przeciętna szybkość naszych SZYBKICH pociągów, włączając w to Pendolino, oscyluje około 130 km/h. I do tego są potrzebne zagraniczne pociągi, na które wydano miliardy złotych? Podobno są lżejsze i zużywają mniej prądu?

A czy bydgoska PESA, która produkuje i eksportuje nowoczesne pociągi do wielu krajów Europy, nie poradziła by sobie  z problemem? A inne polskie zakłady, że wymienię choćby siedlecką firmę Stadler, której pociągi FLIRT robią furorę w wielu krajach Europy, a która ostatnio zawarła umowy opiewające na około półtora miliarda złotych? A do tego w Pendolino nie można kupić biletu. Musi być zakupiony wcześniej, inaczej – kara 650 zł(!!!). A co z tymi, którzy czasem muszą wpaść w ostatniej chwili i dotąd spotykali się z życzliwą uprzejmą postawą konduktorów? Koniec z tym. Również uprzejmi konduktorzy nie puszczą do pociągu albo każą płacić 650 zł. Czy firma zyskuje na takich rozwiązaniach? Czyich? Oczywiście wiele tańszych pociągów zlikwidowano, by nie były konkurencją. Kto na tym traci? Zwykli ludzie.

Ktoś napisał, że Pendolino, owszem, ale jest jeden problem, jest ono Polsce po prostu niepotrzebne.
 
Uznała to i Unia, gdzie nie brak ludzi znających się na gospodarowaniu zasobami pieniężnymi i uznała, że „kupujemy za drogie pociągi, w stosunku do możliwości, które osiągną na polskich torach” oraz, ze przepłaciliśmy za składy około 60 milionów euro. I Komisja Europejska obcięła nam dofinansowanie do całego projektu. Kto za taki stan rzeczy odpowiada? Darujcie, ale ta sprawa, to tylko jedna z wielu podobnych, jakie się dzieją w naszym kraju. Trzeba się więc jeszcze bardziej  modlić, żeby wreszcie kraj nasz był mądrze przez mądrych zarządzany. A może w jakiś sposób się do tego przyczynimy?
 
A teraz coś z naszego podwórka. Otrzymałem błogosławieństwo od nowego naszego Gościa, Stanisława Janika, według Pisma: błogosławieni jesteście, kiedy będą mówić wszystko złe na was…” Może by zechciał powiedzieć na jakiej podstawie i w czyim imieniu występuje, zarzucając mi herezję. Od 1992 jestem ustanowionym przez Konferencję Episkopatu asystentem kościelnym prawie stuletniego Ruchu Kultury Chrześcijańskiej Odrodzenie. Nie tak dawno otrzymałem główną nagrodę Wydawców Katolickich na Targach Książki, ostatnio zaś aktualny Przewodniczący Konferencji Episkopatu zaaprobował i polecił napisaną przeze mnie książeczkę: „Kerygmat”, której przedłużenie stanowi wydana w ubiegłym roku „O nawróceniu”. Czekam na wyjaśnienie sprzeczności

I na koniec.

Ponieważ Józef77 interpretuje moje słowa nie w tym duchu, w jakim je napisałem, staram się doprecyzować.

(Zamiast obrzydzać – Ojcze – warto cieszyć, że w Kościele jest takie bogactwo.)… Czy ja kiedykolwiek komuś obrzydzałem bogactwo form w Kościele?. Stwierdzam tylko fakt, że wielu młodych tak odbiera normalne Msze w naszych kościołach, a wiele dzieci mówi nie od dzisiaj, że kościół to najnudniejsze miejsce na świeci. Przez moje 61 lat kapłaństwa starłem się, by na moich Mszach nie było nudno i do dzisiaj tłumaczę kapłanom i rodzicom, co robić by nudy uniknąć. Pod dywan problemu nie można zamiatać.

Pisząc o problemach psychicznych małżonków i kapłanów nie oceniałem tego faktu od strony moralnej. Od wielu lat przypominam, że każdy człowiek potrzebuje życzliwości i  szacunku. Nie sądzimy człowieka (nie mówię o sądach świeckich), bo nie znamy jego wnętrza.

Słowa Józefa 77 (Pisze Ojciec „Dość i księży nawet (nie mówię już o małżonkach!) którzy dostają zwolnienie z sakramentu z powodu psychicznej niezdolności do wykonywania podjętych zobowiązań!” Byłbym bardziej ostrożny z taki sformułowaniami. To, że ksiądz ma problemy z psychiką nie musi być jego winą. Natomiast człowiek psychicznie chory potrzebuje życzliwości, szacunku. Proponuję pamiętać, że „Jezus zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem”)

wydają się być wyważaniem otwartych drzwi. Każdy normalny katolik wie, jak się sprawy mają, a kto czyta moje książki i słucha tego, co mówię, nie ma żadnych wątpliwości, jaka jest moja postawa.

A słowa (Potrzeba mocnych ludzi). Są wiernym echem papieskiego wezwania z homilii na Błoniach 10 VI 1979: „Musicie być mocni, Drodzy Bracia i Siostry” I nadaję im zawsze taką treść, jaką nadaje im Kościół w konkretnym wypadku przez Najwyższego Pasterza. Pod czyim adresem był komentarz Józefa77? Nie widzę konieczności wyjaśniania tego, co dla wierzącego normalnego katolika jest oczywiste.  A  może autor komentarza jest kapłanem moralistą, który zawsze, wszędzie i każdego musi pouczać? Oczywiście nie wolno odrzucać żadnego pouczania, ale na wyjaśnianie rzeczy oczywistych szkoda czasu.

Ślę Wam wszystkim karnawałowe pozdrowienie
i modlitwę trwałą z błogo+sławieństwem
Wasz br. Leon
 
*Felieton o. Leona Knabita ukazał się na stronie Ps-po.pl