Śmierć… ciarki przechodzą na samo słowo. Może przypominamy sobie z dziecięcych jasełek: chuda, na czarno ubrana albo kościotrup i koniecznie z kosą. A potem przyszły odejścia bliskich i sąsiadów. I wiadomości o śmierci tragicznej, o wielu ofiarach wojen, prześladowań i klęsk żywiołowych. Zawsze wiadomości o czyjejś śmierci. Nawet ktoś wymyślił powiedzenie: „doświadczenie uczy, że umierają inni, wierzmy doświadczeniu.”

A my? O naszej śmierci wolimy nie myśleć. Kiedy tam ona będzie. Ale jest i lęk: a co czeka nas potem? Czasem świadomość własnych grzechów powoduje lęk przed karą. A jaka ona może być? Ogień wieczny, czy co innego? I tu przychodzi nam z pomocą wiara. Tak, śmierć jest karą za grzech pierworodny i za wszystkie grzechy świata, ale „Ojciec się zmiłował nad nędzną ludzi dolą.” Jezus Chrystus „dla nas ludzi dla naszego zbawienia” pod Poncjuszem Piłatem został ukrzyżowany, a trzeciego dnia zmartwychwstał, zwyciężając śmierć. Taka jest nasza wiara. W Krzyżu Chrystusa cała nadzieja, że i my zmartwychwstaniemy. I dlatego dla nas, wierzących śmierć będzie zawsze wielkim dramatem. Ale nigdy nie niesie ze sobą beznadziejności. Przecież wracamy do domu Ojca.

A czy uważamy Boga za dobrego miłosiernego Ojca? A jakimi dziećmi byliśmy, jesteśmy i będziemy dla Niego? Jakimi jesteśmy dla naszych sióstr i braci? Nasz Arcypasterz jeszcze w Krakowie powiedział: „Człowiek odchodzi w momencie dla niego najlepszym, bo Pan Bóg jest dobry”. Ale czy dobry Pan Bóg zastanie nas dobrymi, gdy przyjdzie, by zabrać nas do siebie?

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu ojca Leona Knabita OSB

Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.