Partia Nowoczesna najwyraźniej idzie drogą Twojego Ruchu- w polityczny niebyt. Po zeszłotygodniowym głosowaniu w sprawie ustawy "Ratujmy Kobiety" można powiedzieć, że ugrupowanie, które miało skruszyć "PO-PiS'owski beton" przeżywa dziś coś w rodzaju drgawek agonalnych.

Po feralnym dla opozycji totalnej głosowaniu trójka posłów Platformy Obywatelskiej została usunięta z partii. Tyle samo parlamentarzystów zawiesiło swoje członkowstwo w Nowoczesnej. Jednym z nich był Krzysztof Mieszkowski, znany głównie z dziwnych zachowań w Sejmie. Dziś poseł przerwał milczenie w wywiadzie dla Radia Wrocław. Okazuje się, że Nowoczesna nie odzyska Mieszkowskiego tak łatwo!

"Powinny zostać spełnione elementarne kryteria, czyli podjęcie takich decyzji programowych, które nie będą doprowadzały do takiego absurdu jak kilka dni temu"stwierdził parlamentarzysta, zapytany o warunki powrotu do ugrupowania, które, jego zdaniem, zagubiło "europejski system wartości". 

"To co się wydarzyło w Sejmie jest podważeniem racjonalności polskiego parlamentu i tych wszystkich, którzy definiują siebie jako opozycja i ludzie prodemokratyczni, którzy chcą otwartej demokracji. Nagle okazało się, że względy polityczne są drugorzędne, istotniejsze okazały się subiektywne poglądy"- w jednym zdaniu zaprzeczyć samemu sobie? Trzeba być... Posłem Nowoczesnej! 

"Ludzie myśleli po prostu jakimiś swoimi subiektywnymi kryteriami, również tymi światopoglądowymi. Jest to tym bardziej zaskakujące, że Nowoczesna definiuje się jako formacja liberalna, a niektórzy nie rozumieją kategorii liberalizmu. A to nie tylko wolność gospodarcza, ale przede wszystkim wolność światopoglądowa"- kontynuował Mieszkowski. Zdaniem parlamentarzysty, kobiety w naszym kraju nie mają żadnych praw. Utraciły je w 1993 r., kiedy weszła w życie ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, która w skrócie nazywana jest "kompromisem aborcyjnym". Obie strony sporu o aborcję, zarówno pro-liferzy, jak i środowiska lewicowe i feministyczne, są zgodne przynajmniej w jednej kwestii: "kompromis" to nie do końca poprawne określenie. 

"Zgubiliśmy system wartości demokratycznych"- ocenił Krzysztof Mieszkowski. Parlamentarzysta postawił pewien warunek: Nowoczesna musiałaby na nowo zdefiniować swoją tożsamość. 

Niezależnie od tego, czy popieramy projekt "Ratujmy Kobiety", czy bliżej nam światopoglądowo do projektu "Zatrzymaj Aborcję", można stwierdzić jedno: za późno, by mówić, że opozycja "strzeliła sobie w stopę". Stopę ma odstrzeloną co najmniej od "Ciamajdanu"...

yenn/radiowroclaw.pl, Fronda.pl