Sejm zakończył dziś prace nad ustawą o Trybunale Konstytucyjnym. Nie obyło się jednak bez scysji i przepychanek. "Gwoździem programu" dzisiejszego dnia były groźby kierowane pod adresem parlamentarzystów przez posłanki Nowoczesnej. 

Gdy jeszcze trwał blok głosowań, kolejne posłanki partii Ryszarda Petru wychodziły na mównicę i wygłaszały taką oto formułkę: 

„Czy prawdą jest, że poseł [imię i nazwisko – przyp. red.] głosował za przyjęciem ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Jeśli tak, to wzywam Okręgową Radę Adwokacką w [nazwa miejscowości] do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec posła, który zagłosuje za przyjęciem ustawy paraliżującej działania Trybunału Konstytucyjnego. Czy wiedzą o tym wyborcy? Poseł głosując za ustawą głosował za zmianą konstytucyjnego ustroju państwa”

Takie słowa niektórzy posłowie odebrali jednoznacznie jako pogróżki. Wśród nich był poseł PiS Wojciech Szarama, który stwierdził, że wymuszanie na posłach, by zachowywali się w sposób oczekiwany przez Nowoczesną jest nie na miejscu i stanowi nie tylko naruszenie dobrych obyczajów, ale też prawa. Dodawał, że każdy z posłów powinien działać w zgodzie z własnym sumieniem, a utrudnianie im pracy pogróżkami jest niedopuszczalne.

Na sprawę zareagował również marszałek sejmu Marek Kuchciński, zapowiadając zgłoszenie sprawy gróźb do sejmowej komisji etyki. 

daug/niezalezna.pl