Kolejny aktor włączył się w komentowanie afery taśmowej. Tym razem jest nim Jan Nowicki. Mężczyzna nie ma najlepszego zdania o uczestnikach podsłuchowej - ani o tych, którzy byli podsłuchiwani, ani o tych, którzy podsłuchiwali i te nagrania ujawnili.
-Mówią o jakiejś wolności prasy…To wszystko jest bełkot - i ci, którzy podsłuchują i ci, którzy mówią, ci którzy są podsłuchiwani, to wszystko jest hołota — stwierdził w programie „Duży w maluchu”.
Odnosząc się do interwencji ABW w redakcji tygodnika „Wprost”, który opublikował nagrania z podsłuchów Nowicki stwierdził:
-Sądzę, że tygodnik „Wprost” robiąc miny rozpaczliwe dotyczące walki o wolność prasy tak naprawdę zaciera ręce.
Na uwagę przeprowadzającego z nim wywiad, że za ujawnieniem podsłuchów stoją „mocne nazwiska”, takie jak chociażby Latkowski, aktor odpowiedział:
-Proszę pana, mocne nazwisko to jest Chopin, a nie jakiś tam Latkowski – ocenił.
Nowicki w rozmowie przyznał, że opinia publiczna ma prawo wiedzieć o patologicznych mechanizmach na szczytach władzy.
-Pewnie że ma prawo. A z drugiej strony ja mam to w d… w ogóle, jak to funkcjonuje. Dlatego że do niczego nie jest mi to potrzebne- przyznał.
Jeżeli człowiek ma się dokarmiać tym, co mu dostarcza gazeta „Wprost”, no to co z niego za gość— dodał.
Nowicki zaznaczył, że kocha Polskę, ale w ocenie polskiego społeczeństwa zgadza się z Norwidem.
-Jak mawiał Norwid, słońce wschodzi, jak widzi naród polski, a zachodzi wtedy kiedy postrzega społeczeństwo polskie. Jest okropne. Wybiera okropnych przedstawicieli, dokonuje głupich, płytkich wyborów, jeżeli chodzi o polityków
— ocenił Jan Nowicki.
Komentować przed kamerą coś co, jak określił aktor "ja mam to w d… w ogóle”. O co chodzi? Rozmowę prywatną, oficjalną, a może o właściwe ukształtowanie opinii widzów w tym temacie.
Ab/wpolityce.pl