Janusz Palikot oświadczył 8 marca w Tok fm: „Będziemy dziś rozdawać prezerwatywy zamiast goździków. To współczesnej kobiecie jest bardziej potrzebne”. Za te słowa, zupełnie słusznie, skrytykowała go Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej”. „Ci nasi lewicowi politycy to jednak farbowane lisy: dużo sloganów o równych prawach, a jak przychodzi co do czego, to wszystko zwalają na kobiety. Mam nadzieję, że środowiska feministyczne porządnie przejadą się po Palikocie. Bo Janusz Palikot zaprezentował typowy męski punkt widzenia: kto powinien przede wszystkim myśleć o tym, by ustrzec się niechcianej ciąży? Oczywiście kobieta, to jej działka, bo co to faceta obchodzi. Jego dziecko czy co? To ona ma myśleć o zabezpieczeniach i martwić się, czy pod ręką jest prezerwatywa. To ona będzie w ciąży. A facet się zainteresuje albo i nie. Różnie bywa. Panie pośle, kobieta i mężczyzna wspólnie biorą odpowiedzialność za ewentualne skutki seksu. Czas, aby ta prosta prawda do pana dotarła” - pisała publicystka „Gazety Wyborczej”.  Na odpowiedź prawdziwej feministki nie trzeba było długo czekać. Dziś prawdziwe feministki są przecież u cynika od pisma pokolenia JPII.


„Postulat, by kobiety świadomie nosiły przy sobie prezerwatywy i domagały się ich stosowania od swoich parterów jest starym postulatem feministycznym. To właśnie feministki francuskie i amerykańskie apelowały, by kobiety nosiły przy sobie prezerwatywy. Postulat ten łamie wciąż jeszcze bardzo silny stereotyp dotyczący seksualności kobiet, zgodnie z którym w relacjach męsko-damskich kobieta musi zachować bierność, udawać że jej nie zależy, że musi być zdobywana, a w żadnym przypadku nie może pokazać, jest przygotowana na seks, oznaczałoby to bowiem, że jest kobietą rozpustną” - pisze wice marszałkini (marszałka?) Sejmu Wanda Nowicka, która jest na liście płac providerów aborcji. Nowicka napędza od lat klientele producentom gumek (jak to mówiła Kazimiera Szczuka? Że feministki sponsorują tylko producenci antykoncepcji?) i robi to w prawdziwym ideowym zaangażowaniem. Jej teza o potrzebnie noszenia przez kobiety prezerwatyw jest tego najlepszym przykładem. Noszenie przy sobie gumki by być gotowym na przygodny seks wcale nie jest objawem bycia rozpustnym. Wcale. Oczywiście, że nie. Jest to przykład cnotliwości i wierności.  

 

 „Prezerwatywa u kobiety oznacza prawdziwe partnerstwo w związku - kobietę asertywną, świadomą swoich praw i oczekiwań, kobietę wyznaczającą granice. Kobietę mówiącą seks tak, ale bezpieczny. Trzeba pamiętać, o czym pani redaktorka zdaje się zapominać, prezerwatywa, to nie wstydliwy gadżet. Prezerwatywa chroni przed niechcianą ciążą, a przede wszystkim przed zakażeniem wirusem HIV. Ile kobiet w Afryce uniknęłoby śmierci, gdyby odważyły się zażądać od swoich partnerów założenia prezerwatywy. Dziwi też wiara, że kobieta, która ponosi niewspółmierne koszty niezabezpieczonego seksu, może bezgranicznie zaufać zapewnieniom mężczyzny, że będzie uważał. Ile nieszczęść wynikło z tej wiary. Zasada ograniczonego zaufania jest tu wyjątkowo wskazana”- kontynuuje Nowicka, która powtarza mit, że murzyn gwałcący swoją ofiarę, łaskawie założy najpierw gumkę na penisa. Nawet w tym celu odłoży maczetę. Szkoda, że Nowicka nie wymieniła jeszcze papieża jako tego, który morduje Afrykę bo nie pozwala tym, którzy i tak nie przestrzegają nauk o wierności małżeńskiej zakładać gumek. Bo (nie wiem czy czytelnicy fronda.pl to wiedzą) w Afryce gwałciciele i libertyni bardzo się przejmują tym co mówi papież …



„A zatem drogie dziewczyny i kobiety, noście przy sobie prezerwatywy, nie wstydźcie się domagać od partnera, by ją założył. Ona może ochronić wasze zdrowie i pozwoli zachować kontrolę nad swoim życiem" - kończy Nowicka, która dla swojego szefuncia jest gotowa poświęcić chyba każdy feministyczny dogmat. A ja, w imieniu mężczyzn (swoim już nie, bo jestem żonatym katolem) po raz kolejny podziękuję feministkom, iż na tyle wyzwoliły kobiety, że nie trzeba już zdobywać  ich wielotygodniowym kupowaniem kwiatów i zapraszaniem na kolację, ale na dodatek noszą one ze sobą gumki, których nie trzeba już kupować na stacjach benzynowych! I jak tu nie mówić, że feministki nie są agentkami mężczyzn. Jeszcze raz dziękujemy jako samce za wyzwolenie joni! Korzystamy…

 

Łukasz Adamski