Ujawnione wczoraj wieczorem przez TV Republikę nowe taśmy dotyczyły m.in. rozmów jakie Jan Kulczyk toczył w sprawie przejęcia należącego do państwa Ciechu. Dlaczego prywatyzacja tego chemicznego giganta wzbudza aż tak wielkie emocje?

W opinii wielu osób mogło bowiem dojść do sprzedaży Ciechu Kulczykowi po zaniżonej cenie, przez co Skarb Państwa mógł ponieść stratę wielkich rozmiarów. Kto wyraził na to zgodę? Wszystkie tropy prowadzą do Donalda T., na taśmach nazywanego "Kierownikiem".

Przypomnijmy, że w czerwcu ubiegłego roku rząd Tuska sprzedał należący do Skarbu Państwa większościowy pakiet akcji grupy chemicznej "Ciech" S.A. Nabywcą okazała się być spółka "KI Chemistry" z siedzibą w Luksemburgu, która była kontrolowana przez Jana Kulczyka. Rząd sprzedał łącznie 19.972.900 akcji, tj. 37,9 proc. udziałów w Ciechu. Cenę jednostkową za akcje ustalono wówczas na 31 zł, co łącznie dało 619,16 mln zł.

Wątpliwości w sprawie prywatyzacji Ciechu pojawiły się wraz z ujawnieniem przez Telewizję Republikę w lutym b.r. tajnego meldunku CBA, z którego wynikało, że władze naszego kraju sprzedały pakiet kontrolny nad Ciechem za mniej niż wynosiła jego wartość rynkowa. W związku z powyższym Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wszczęła na początku kwietnia b.r. śledztwo w sprawie możliwych nieprawidłowości przy prywatyzacji Ciechu, które mogły narazić Skarb Państwa na straty znacznej wielkości. Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej - Zbigniew Jaskólski - stwierdził, że śledztwo prowadzone jest w sprawie "niedopełnienia ciążących obowiązków i nadużycia udzielonych uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi Skarbu Państwa w związku ze zbyciem przez Skarb Państwa - w odpowiedzi na publiczne wezwanie KI Chemistry z grupy Kulczyk Investments - 37,9 proc. akcji Ciech SA za kwotę nie mniejszą niż 619 mln zł, czym wyrządzono państwu szkodę majątkową w wielkich rozmiarach".

W kontekście powyższego warto przypomnieć, że Ciech w momencie prywatyzacji był w doskonałej sytuacji finansowej. Przeprowadzona 2 lata wcześniej restrukturyzacja zaczęła przynosić bardzo pozytywne rezultaty. Analitycy twierdzili, że przed spółką są świetne perspektywy i gigantyczne zyski. Nie pomylili się. W ciągu nieco ponad roku od sprzedaży Ciechu wartość rynkowa akcji tej spółki wzrosła o ponad 100 proc.! Ekipa rządowa przy ustalaniu ceny sprzedaży dla Kulczyka na poziomie 31 złotych za jedną akcję z pewnością o tym wiedziała, a mimo to zdecydowała się zaoferować zakup tego polskiego giganta chemicznego po cenie tylko "giełdowej". Warto pamiętać, że w normalnych warunkach przejmowanie pakietów akcji dających kontrolę nad spółką odbywa się zwykle przy cenach znacząco, przynajmniej o 1/3 wyższych od bieżącej ceny rynkowej. Wystarczy wspomnieć o toczącym się ostatnio boju o kontrolę nad biotechnologicznym Biotonem, za którą chińscy inwestorzy zaoferowali głównym posiadaczom jego akcji cenę wyższą z grubsza o połowę. W tym sensie ofertę sprzedaży pakietu kontrolnego Ciechu za cenę jednostkową akcji na poziomie rynkowym (giełdowym), trudno było uznać za atrakcyjną. Stąd też Prokuratura i CBA postanowiły wszcząć postępowania w tej sprawie.

Po przesłuchaniu ujawnionych wczoraj nagrań, możemy stwierdzić jedno - wszystkie tropy prowadzą do Donalda T., który - na taśmach nazywany "Kierownikiem" - miał dać "zielone światło" na przejęcie Ciechu przez Kulczyka po 31 zł za akcję.

źródło: media