- Nie zamierzamy zaprzestać budowy silnej partii. Mamy już prężne koła w połowie Polski, silni jesteśmy zwłaszcza w Wielkopolsce – powiedział portalowi Fronda.pl Janusz Korwin-Mikke zaraz po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów. – Problem w tym, że nie ma nas w dużych miastach. Musimy je zdobyć.

 

 

Tomasz Sommer, wydawca „Najwyższego Czasu” i jeden z najbliższych współpracowników Janusza Korwin-Mikkego odniósł się bezpośrednio do wyniku wyborczego:

- Na nasz rezultat wpłynął przede wszystkim fakt niedopuszczenia przez Państwową Komisję Wyborczą naszych kandydatów do rejestracji w połowie okręgów wyborczych. Już sam ten fakt zadziałał demobilizująco na naszych wyborców. Poza tym zaszkodził nam terror sondaży – wyborca boi się zmarnować swój głos, co jest problemem znanym od wielu lat.

 

Myślę, że wzorem Szwajcarii trzeba po prostu zakazać publikowania sondaży. Już nie tylko politycy używają ich aby wpływać na opinię publiczną, sondażami „grają” same ośrodki badania opinii, które je tworzą. Wielki rozstrzał w wynikach świadczy o tym, że wiele z owych badań jest zwyczajnie zafałszowanych. Pracownie wypuszczają sondaże oparte na złych próbach po to by zaistnieć w mediach, a także po to, by w razie rażącej niezgodności swoich badań z rzeczywistymi wynikami powiedzieć: ‘Pomyliliśmy się, ale jedno z naszych badań było bliskie ostatecznemu wynikowi’.

Po zablokowaniu naszych kandydatów przez PKW staraliśmy się walczyć o każdy głos – m. in. zainicjowaliśmy akcję wyjazdów naszych zwolenników do okręgów w których jesteśmy zarejestrowani. Sam z kartką z urzędu dzielnicy pojechałem do Wołomina, gdzie startował nasz kandydat – powiedział nam Sommer.    

 

 

Sam Korwin-Mikke odnosząc się do pomysłu zakazu przeprowadzania sondaży politycznych powiedział nam: „Przeprowadzających sondaże powinno się zamykać, bo nie można tolerować ludzi, którzy szpiegują zwykłych obywateli”.

 

PSaw