Przez lata lewicowo-liberalne środowiska starały się przedstawić dopominanie się o prawa nienarodzonych jako argument kasty nawiedzonych katolików, którzy znaleźli sobie świetny sposób, aby w jakikolwiek sposób zaistnieć w debacie publicznej. I nic to, że ochrona życia nie jest żadnym awangardowym pomysłem, ale elementem nauczania Kościoła katolickiego. Nic to, że nie tylko katolicy występują w obronie życia. Lewica przez lata forsowała wizerunek przeciwnika aborcji jako nawiedzonego, rozwydrzonego dewota, który swoje własne frustracje stara się odreagować za pomocą „ograniczania praw kobiet”, „pozbawiania szansy wyboru” czy też pokazywania wstrząsających fotografii, przedstawiających „płody po aborcji” (czyt. zamordowane dzieci).

 

Tyle, że jak to w przypadku lewicy bywa, jej analizy nie mają większego pokrycia z rzeczywistością. Kilkaset tysięcy osób, które poparły obywatelski projekt pro-life, tłumy na Marszach Życia to jedno. Ale trzeba pamiętać, że w zwykłych rozmowach wiele osób nie mówi już o aborcji z frywolnością, z jaką mieliśmy do czynienia jeszcze kilka lat temu. Nawet jeżeli ktoś nie aprobuje całkowitego zakazu aborcji, to już nie traktuje zabijania nienarodzonych, jako zwykłego „zabiegu” czy przerwania ciąży. Intensywna praca obrońców życia sprawiła, że każdy - niezależnie od przekonań – z większą rozwagą podchodzi do spraw życia niewinnych. Niedawno słyszałem, jak pewien mężczyzna dosyć głośno informował swojego rozmówcę, że już widział swoje dziecko podczas badania USG. „Mówię Ci, taki mały człowieczek!” – powtarzał szczęśliwy. I o to właśnie chodzi! Mówienie o dziecku w tej fazie rozwoju jako człowieku jest po prostu czymś naturalnym….

 

Oczywiście trudno doszukiwać się większej wrażliwości w tej materii, ze strony wszelkiej maści „postępowców”. Im częściej mamy do czynienia z poważnym traktowaniem bezbronnych dzieci, tym nachalniej lewica pokazuje swoją brutalność. Przykładem tego było chociażby zniszczenie wystawy „Wybierz Życie” na Przystanku Woodstock, czy wpisanie Mariusza Dzierżawskiego do „Brunatnej Księgi” (pocztu prawdziwych i urojonych neofaszystów) przez Marcina Kornaka (Stowarzyszenie NIGDY WIĘCEJ).

 

I niech przedstawiciele "cywilizacji śmierci" dalej plują jadem nienawiści! Ich zachowanie powoli przestaje być groźne i zaczyna przypominać wściekłość komiksowego Kaczora Donalda, który tupie, wrzeszczy ale mało kto potrafi go zrozumieć…

 

Aleksander Majewski