O wielomilionowych demonstracjach w obronie rodziny, które w ubiegłym roku odbywały się we Francji nie wspomniano na przykład ani słowem – przyznaje prymas Galii.

„80 czy nawet 90 procent wystąpień dotyczyło tematu rozwiedzionych, którzy zawarli nowy związek. Bo jest to dziś temat najtrudniejszy i najboleśniejszy – powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Barbarin. – Nie wystarczy powiedzieć: jestem rygorystą czy jestem laksystą. Takie postawienie sprawy powoduje impas w dzisiejszej dyskusji. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że dwie rzeczy są pewne: słowo prawdy, które przekazuje nam Biblia, i miłość Boga do wszystkich ludzi, bez względu na ich sytuację. Dlatego jeśli zajmiemy się wyłącznie regułami, i powiemy, że to, co było do tej pory zakazane, odtąd jest dozwolone, to popadniemy w absurd. Bo Kościół może wprowadzać zmiany w sprawach nieistotnych. Jeśli jednak coś opiera się bezpośrednio na Słowie Bożym, to nie da się nic zmienić. Dlatego trzeba potraktować tę sprawę naprawdę głęboko i pokazać ludziom, że jest to wyzwanie dla ich wolności, a nie jakieś reguły, które się im narzuca. I odpowiadając w sposób wolny na to Słowo Boże, dadzą piękne świadectwo, a ich miłość na tym zyska”.

Problem rozwodników powinien być jak najbardziej omawiany przez Kościół, ale na pewno nie w kontraście do rodziny całej, mocnej i wojującej. To co wyprawia się w konteksie rozwodników staje się już naprawdę śmieszne i żałosne. Pismo Święte i nauka Kościoła katolickiego jasno precyzuje status osoby rozwiedzionej. I na tym zakończmy owe dysputy niepotrzebne , paraliżujące ważniejsze kwestie związane z np. atakiem na rodziny dokonywane przez prawa i ustawy państwowe. Tutaj niech hierarchowie się zaangażują, a nie w duszpasterstwa ludzi rozwiedzionych itp. Takie grupy są i naprawdę nie potrzeba zastanawiać się tygodniami jak jeszcze można utulić rozwodników. 

mod/Radio Watykańskie