Na łamach "Gazety Wyborczej" nieco już zapomniany polityk opozycji, Stefan Niesiołowski postanowił doradzić czytelnikom, jak powinno się protestować przeciwko rządom PiS.

"Przemoc to nie jest opcja. Ja wiem, że aż kusi, żeby wejść do gmachu przy Nowogrodzkiej i zobaczyć, jak skaczą z okien ci tchórze, ale to byłby wielki błąd i nie wolno tego zrobić"- stwierdził polityk. Po pierwsze: trzeba protestować mądrze. A mądrze, czyli masowo, wokół konkretnego hasła. Zdaniem Niesiołowskiego, wszystkie protesty w ciągu ostatnich dwóch lat były zbyt ogólne. Poseł UED twierdzi również, że siła tkwi w młodych ludziach. Dobrze, że przynajmniej na festiwalach nie agituje...

"Tak jak „Solidarność” przejęła odpowiedzialność i doprowadziła do Okrągłego Stołu i wolnych wyborów, tak ci młodzi demonstranci mogą odsunąć PiS od władzy"- dobrze, że jest tak szczery, że potrafi wreszcie powiedzieć, że chodzi po prostu o odsunięcie PiS od władzy. I może żeby było tak, jak było... Jak do tego powrócić?

(...) „najpierw trzeba obalić dyktaturę, a potem zlikwidować jej symbole”.

"Symbolami dyktatury" mają być, zdaniem posła Niesiołowskiego, pomniki Śp. Lecha Kaczyńskiego.

Polityk stwierdził, że są "szpetne", a po odsunięciu PiS od władzy należy wywieźć je do Kozłówki... Czy profesorowi coś się nie pomyliło?

"Żadnej okupacji Sejmu, przeganiania Dudy z Pałacu, bo nie tylko nie wiadomo, do czego to mogłoby doprowadzić, ale byłby to polityczny błąd. Dyktatury upadają bez użycia siły"- bredził dalej poseł. Jak dodał,, potrzebne są masowe i jednocześnie pokojowe demonstracje. Potrzeba stu- lub nawet dwustutysięcznych manifestacji domagających się wcześniejszych wyborów. 

"Do demonstrujących nie dociera jeszcze, jaką mają siłę, ale niedługo dotrze. Jeśli ludzie pójdą do domów, to PiS przeżyje nawet największą demonstrację. Mówią: proszę, jest wolność, demonstrujcie sobie. Trzeba zostać na ulicach. Jeśli ludzie nie zostaną na ulicy, to PiS się utrzyma przy władzy i będzie szedł dalej"- ostrzega Niesiołowski. Kilkakrotnie podkreślił, że rządy Prawa i Sprawiedliwości są gorsze od komuny. Twierdzi, że tak samo jak wówczas są czystki i wyrzucanie z pracy z powodów politycznych.

Poseł zachęcił młodych ludzi do... tworzenia swoich postulatów sierpniowych. I od razu dodał, że... Prosi o postulat podniesienia emerytur. 

"Nikt nie zajmuje się teraz emerytami, a to są olbrzymie przestrzenie nędzy. Część pieniędzy oszczędzonych, korzystając z dobrej koniunktury gospodarczej, można dać emerytom"- ciekawe, że jakoś nie słychać było, żeby prof. Niesiołowski tak troszczył się o najbiedniejszych, należąc do Platformy Obywatelskiej w czasach jej rządów.

Polityk zachęcił wszystkie ruchy opozycyjne do utworzenia jednej "antypisowskiej listy" wyborczej. Wówczas "byłaby to masakra, koniec PiS". 

"A jeszcze lewica! To byłby Komitet Obywatelski, dokładna powtórka z 1989 roku. To tak piękne, że się nie chce wierzyć. Marzenie"- czaruje Niesiołowski, dodając, że nie przeszkadzałaby mu obecność na jednej liście z Leszkiem Millerem. I tu następuje odlot, bo poseł podkreślił, że może być nawet na jednej liście z premier Szydło, choć szefowa rządu jego zdaniem "ubliża Polsce i ją niszczy”. 

Kto miałby stanąć na czele zjednoczonej opozycji?

"Na pewno nie jest to Grzegorz Schetyna. Zgrzytając zębami, Nowoczesna i Platforma będą musiały na jedną listę wejść, i to bez zużytych ludzi. Bo Kamilę Gasiuk-Pihowicz wszyscy wezmą w ciemno, ale Schetynie będzie trudno. Tak samo Frasyniukowi… A był moment, że cała Polska czekała na Frasyniuka. Chyba przegapił"

Na koniec przekazał kilka słów dla młodych ludzi, żeby "czuli: jak ja nie zrobię, to nikt nie zrobi. Jak ja nie pójdę, to nikt nie pójdzie. My to uczucie mieliśmy w „Solidarności”. Wzięliśmy wtedy odpowiedzialność za Polskę i ją zrobiliśmy własnymi rękoma. Tym wszystkim młodym ludziom ogromnie życzę, żeby przeżyli coś takiego". 

Całkiem dużo tych nawiązań do czasów komunizmu... Pomyśleć, że właśnie na łamach "Wyborczej".

yenn/Wyborcza.pl, Fronda.pl