Takie sytuacje zdarzają się wyjątkowo rzadko, dlatego lekarze nie kryją zdziwienia. 14-letni Piotrek Bartkowiak jeszcze dwa tygodnie temu miał niewielkie szanse na przeżycie - cierpi na białaczkę. Lekarze przygotowywali rodzinę na najgorsze. W ubiegłym tygodniu okazało się, że nastąpiła remisja choroby - wszystkie komórki nowotworowe zniknęły. - Wiemy, że Bóg działa - mówi mama nastolatka. O tym niezwykłym wydarzeniu informuje portal epoznan.pl.

Chroba Piotrka rozpoczęła się 3 lata temu. Wtedy chłopiec zaczął często chorować i stawał się z dnia na dzień coraz słabszy. Przeprowadzon mnóstwo badań z których ustalono, że chłopiec cierpi na  białaczkę szpikową. I choć z chorobą udało się wygrać, po kilku miesiącach „spokoju”, w ubiegłym roku, zaatakowała ponownie. Niestety białaczka była coraz bardziej odporna na leczenie.

Jak pisze portal epoznan.pl nie udało się znaleźć dawcy szpiku, podejmowano więc kolejne próby leczenia. W czerwcu tego roku nastąpiła kolejna wznowa choroby - tym razem białaczka kompletnie nie reagowała na leczenie. Okazało się, że choroba jest bardzo zaawansowana. Stwierdzono 99% komórek nowotworowych.

- Dwa tygodnie temu lekarze wzięli mnie na rozmowę i powiedzieli, że będą szykować Piotrka na pobyt w domowym hospicjum. Przygotowywali nas na jego śmierć. Zaznaczali, że nie wiadomo czy Piotrek dożyje pobytu w hospicjum - mówi Agnieszka Bartkowiak, mama nastolatka. - Następnego dnia po tej rozmowie w izolatce, w której przebywa Piotrek, pojawił się ksiądz. Odprawił m.in. sakrament namaszczenia chorych. Odbyła się modlitwa za chorych. I stał się cud - dodaje.

Tydzień temu Piotrek przeszedł badania. - Okazało się, że wszystkie komórki nowotworowe zniknęły, a jego szpik sam zaczął pracować. Lekarze są tym bardzo zaskoczeni. Syn przechodził chemioterapię, ale już dawno temu i trudno mi uwierzyć, że to wynik chemioterapii - tłumaczy. - Wiemy, że Bóg działa. Zniknęły nie tylko komórki nowotworowe, ale też bakteria, która znajdowała się we krwi Piotrka. Była tam od miesiąca i po niej też nie ma śladu - zaznacza. Obecnie chłopak jest po skomplikowanej opercji - Miał naciek białaczkowy na żebra, na płuco i na nerwy barkowe. Operacja się udała i we wtorek synowi usunięto pół płuca. Piotrek jest obecnie w śpiączce farmakologicznej, ale jego stan jest stabilny. Po prostu śpi i przynajmniej nic go nie boli - wyjaśnia mama chłopca.

Jak podkreśla Agnieszka Bartkowiak, syn wierzy, że wyzdrowieje. - On nawet mówi do mnie „matka daj spokój, będzie dobrze”. Wierzy w to - kończy.

Oto siła sakramnetu.

marek/epoznan.pl