Polacy w Niemczech protestują przeciw krzywdzącym wobec rodziców działaniom tamtejszej opieki społecznej. 

Niemiecka Polonia we współpracy z hamburskim oddziałem Klubu Gazety Polskiej wystosowała list protestacyjny do niemieckich urzędników.

W środę niemiecki sąd zajął się sprawą noworodka odebranego polskiej matce przez Jugendamt, czyli urząd do spraw młodzieży. Dziecko zostało odebrano zaledwie trzy dni po urodzeniu i trafiło do rodziny zastępczej. Ostatecznie sąd zadecydował o powrocie dziecka do matki.

W związku z tą sprawą niemiecka Polonia wspólnie z hamburskim oddziałem Klubu Gazety Polskiej napisała list protestacyjny do urzędników z niemieckich sądów. Tomasz Sakiewicza, redaktor naczelny „Gazety Polskiej Codziennie” uważa, że istnieją duże wątpliwości, czy prawdziwe są zapewnienia niemieckich urzędników, że dobro dziecka jest jedynym celem, jakim kierują się Urzędy ds. Dzieci i Młodzieży Jugendamty.

– Trzeba pamiętać, że to jest wielkie źródło korupcji w Niemczech. Za pieniądze odbiera się Polakom dzieci – mówił na antenie TVP Info Sakiewicz. Podkreślił, że dzieje to z wielką krzywdą dla rodziców i dzieci. – Na podstawie absurdalnych decyzji, że ktoś ma nieporządek w domu lub za niski dochód, albo ktoś na kogoś krzyknął setki dzieci są odbierane – mówił.

Dodał, że w sumie Jugendamty odbierają 70 tysięcy dzieci rocznie. To, jego zdaniem, niebywała skala. – Z czego co najmniej kilkaset (przypadków – red.) jest rażąco niesprawiedliwych i niesłusznych – ocenił. Jego zdaniem absurdem jest odbieranie obywatelom polskim dzieci bez pytania strony polskiej, czy ludzie ci rzeczywiście nie mają wsparcia. Podkreślił, że Polska też ma możliwości pomocy. Zwrócił uwagę, że w przypadku niemowlaka odebranego trzy dni po porodzie sytuacja rodziny nie była taka zła. – Mówimy o dziecku, które miało 3 dni. Co oni mogli wiedzieć na ten temat. Nie zdarzyło się nic złego. Przewidywali przyszłość. Spojrzeli na kogoś i powiedzieli: ty dużo nie zarobisz. I na tej podstawie zabiera się dziecko – mówił Sakiewicz.

daug/tvp.info