Stefan Meetschen
"Uwaga na dzieci blond!"

Niechęć czy wręcz nienawiść do konserwatywnych – a więc w większości katolickich – organizacji, dziennikarzy, artystów czy polityków z roku na rok przybiera na sile. W całej Europie. Przy czym nie chodzi tu o nienawiść ze strony obywateli. Ci przecież nie tylko w Polsce, ale również w Niemczech skłaniają się ostatnio wyraźnie ku prawicy.

Dowodem były ostatnie wybory do parlamentu regionalnego w landzie Meklemburgia Pomorze-Przednie, w którym znajduje się okręg wyborczy Angeli Merkel do Bundestagu, gdzie prawicowa i krytyczna wobec islamu partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) zdystansowała koalicyjną partię CDU. Także w ubiegłym tygodniu startująca w Berlinie po raz pierwszy AfD zebrała tam ponad 11 proc. głosów, wchodząc do regionalnego parlamentu. I choć trudno się zgodzić ze wszystkimi hasłami głoszonymi przez AfD, to jednak coraz większe poparcie w kolejnych landach mówi wiele o nastrojach społecznych.

Tymczasem lewicowo-liberalne media wspierające politykę rządu Merkel wykreowały w ostatnim czasie jadowitą karykaturę konserwatywnego obywatela, który przyznaje się do tradycyjnych wartości, do wiary chrześcijańskiej i jest przeciwny polityce otwartych granic. Takiego obywatela albo organizację zaliczyły one do prawicowych radykałów, faszystów czy neonazistów. W grupie tych osób i stowarzyszeń znaleźli się znani dziennikarze i publicyści, politycy i osoby ze świata kultury oraz organizacje kościelne, jak Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Takie publiczne stygmatyzowanie przebiega od dłuższego czasu z przyzwoleniem lub wręcz poparciem publicznych mediów, największych gazet i mediów społecznościowych. O takich akcjach jak sztuka wystawiana w berlińskim teatrze, podczas której strzela się do zdjęć znanych konserwatywnych i katolickich dziennikarzy, już pisałem.

Kolejna forma propagandy i stygmatyzowania, tym razem małych dzieci (!), na którą zwrócono uwagę dopiero teraz, została przygotowana przez miesięcznik „Dziecko i Rodzina”, wydawany w ponad 700 tys. egzemplarzy i dostępny w każdej niemieckiej aptece. I właśnie to czasopismo, będące „przewodnikiem dla młodych rodziców” – jak prezentuje je wydawca – opublikowało jakiś czas temu raport „Niebezpieczeństwo z prawej strony”. Opatrzony ilustracjami rodziców z dziećmi o jasnych włosach snuje refleksję nad tym, że nowe niebezpieczeństwo z prawicy znajduje się w przedszkolach, do których uczęszczają dzieci prawicowych rodziców.

Stefan Meetschen

Autor jest dziennikarzem niemieckiego tygodnika Die Tagespost

Czytaj więcej na: Idziemy.pl